eOstroleka.pl
Polska,

Profesor Piotr Gliński: „Alians Palikota z Urbanem nie jest przypadkowy”

REKLAMA
zdjecie 5382
zdjecie 5382
fot. Gazeta Polska Codziennie fot. Gazeta Polska Codziennie
REKLAMA
Gazeta Polska Codziennie: Z Piotrem Glińskim, prof. IFIS PAN i instytutu socjologii Uniwersytetu w Białymstoku, rozmawiają Dawid Wildstein i Samuel Pereira.

Pańska ocena polskiej polityki jest niesamowicie radykalna. Opisał Pan naszych polityków jako gromadę narcyzów, ludzi chorych z ambicji.

- Oczywiście moje słowa to pewien skrót myślowy. Ten opis nie stosuje się do wszystkich polityków, ale do tych, którzy dominują we współczesnej polityce, nie tylko polskiej. Janusz Palikot jest doskonałym przykładem tego typu degeneracji. Zasadą polityki jest pojęcie dobra wspólnego. Możemy debatować nad tym, jak rozumieć to pojęcie, kłócić się o nie - na tym polega życie publiczne. Nie wolno jednak iść na skróty, czyli używać metod nieetycznych, przekładając skuteczność w zdobyciu władzy nad dobro wspólne. Krytykując scenę polityczną w Polsce, chciałbym zaznaczyć, że to, co dzieje się u nas, jest odzwierciedleniem szerszych przemian. Cała nasza cywilizacja przeżywa dziś nie tylko kryzys polityki, ale i kryzys kultury. Natomiast na naszej scenie politycznej możemy różnicować polityków z różnych opcji, którzy przynajmniej próbują nie poddawać się temu nurtowi. Prawdą jest, że często ci, którzy prowadzą politykę w tym sensie staroświeckim, arystotelesowskim (w odniesieniu do dobra wspólnego) - przegrywają. To nie znaczy jednak, że polityka jest czymś złym z natury. Nie możemy rozwiązywać problemów publicznych ani mówić o dobru wspólnym poza polityką. Dlatego naszym obowiązkiem jest ją doskonalić oraz krytykować, gdy dzieje się coś złego. Zwłaszcza gdy czyste zło wkracza w obręb sfery publicznej.

Ma Pan na myśli Palikota?

- Tak. Jeżeli używa się środków nieetycznych do zdobycia władzy czy pozycji politycznej, to jest to złe i destrukcyjne dla sceny politycznej. Ale nie jest to niestety odosobniony przypadek. Innym doskonałym przykładem jest epizod z końcówki ostatniej kampanii Platformy Obywatelskiej. W dużej mierze partia ta zmobilizowała swój elektorat, emitując agresywny spot wyborczy. Pokazywał on w sposób karykaturalny elektorat PiS-u, manipulując przekazem i obrazem w taki sposób, by napiętnować wyborców tej partii. Przedstawiono ich jako szaleńców i ekstremistów. Była to forma zakłamania rzeczywistości. Prawo i Sprawiedliwość ma liczny elektorat w bardzo wielu grupach społecznych. Jakkolwiek bylibyśmy niechętni tej partii, nie możemy mówić, że mamy w Polsce miliony ludzi dopuszczających się skandalicznych i agresywnych zachowań. Poza tym większość kibiców czy demonstrantów sprzed Pałacu Prezydenckiego to nie wariaci, którzy napadają innych ludzi. Równie dobrze agresywne i brutalne jednostki można znaleźć po drugiej stronie. Ten spot jest więc klasycznym przykładem użycia zła w polityce. Być może twórcy tego filmiku sądzili, że działają w imię wyższej konieczności. Tyle że to niczego nie zmienia. Zwłaszcza w życiu publicznym cel nie może uświęcać środków nieetycznych. Jeżeli premier polskiego rządu w swoim expose sprzed 4 lat kilkadziesiąt razy wymienia słowo „zaufanie”, a następnie dąży do zdobycia władzy poprzez tego typu metody, to zaprzecza - nie pierwszy raz - sam sobie. W ten sposób bowiem niszczy możliwość osiągania porozumienia, dobra i zaufania w życiu publicznym. Nieprzypadkowo - jak się niedawno dowiedziałem - ludzie, którzy przez kilka tygodni starannie tworzyli tę reklamówkę Platformy Obywatelskiej, nazwali ją spotem „Zło”.

Wracając do Palikota: pojawia się pytanie, czy taka błazenada mogłaby zaistnieć w zachodnich demokracjach. W swoich tekstach wiele Pan pisze o bagażu postkomunistycznym, jaki niesie Polska. Czy Palikot mógł wyrosnąć tylko na naszej glebie?

- Nie tylko, ale nasza gleba jest szczególnie urodzajna dla tego typu zjawisk. W Polsce destrukcyjny wpływ globalnego kryzysu kultury, tzw. postpolityki i mediokracji, jest pogłębiony oddziaływaniem dodatkowego, szczególnego czynnika, jakim jest kultura postkomunistyczna. Wyszliśmy z komunizmu z przetrąconym kręgosłupem kulturowym, moralnym, bez mitu założycielskiego, niezbędnego do określenia systemu wartości narodu, który odzyskał niepodległość. Według niektórych kręgów opiniotwórczych właściwie nawet nie wypada mówić o narodzie ani o wspólnych wartościach. Narzucana nam jest inna „narracja”. Aby było inaczej, niezbędna była cywilizowana lustracja i dekomunizacja. Zwróćmy uwagę, że inne kraje wokół Polski tego typu działania podjęły. Opinia niemiecka: medialna i polityczna mówi o Jarosławie Kaczyńskim ze straszliwym uprzedzeniem i propagandowym zacietrzewieniem. Tymczasem Niemcy te same rzeczy, których domaga się Kaczyński w Polsce, wprowadzili u siebie już dawno, bo wiedzieli, że inaczej niemożliwe będzie zbudowanie sensownego ładu społecznego. Z powodu wspomnianego bagażu postkomunistycznego mamy dziś kłopoty właściwie ze wszystkim, szczególnie zaś ze sprawnością instytucji publicznych. Żeby instytucja dobrze funkcjonowała, musi być dobrze zaplanowana, ale także wypełniona odpowiednimi motywacjami ludzi, którzy w nich pracują. Chodzi o wiarę we wspólnotę polityczną, wspólnotę wartości, w to, że istnieje coś wyższego niż nasze indywidualne, egoistyczne wybory. A tego po komunizmie w Polsce nie wytworzyliśmy. Brak rozliczenia z komunizmem musiał skończyć się jakąś formą nihilizmu. Zwróćmy uwagę na jednego z „przyjaciół” Palikota - Jerzego Urbana. Urban mógł zaistnieć tylko na pustym polu wartości, które powstało po komunizmie. Jego ludzie nie wierzyli już nawet w czerwoną ideologię. Zastąpili ją kulturą niskich uczuć, wyśmiewania się ze słabszego itp. Palikot dużo z tego przejął. Na pewno przejął elektorat: ludzi, którzy nie chcą budować niczego wartościowego dla społeczeństwa, zajmują się obsesyjnie tylko własnymi, skrajnie egoistycznymi problemami. Palikot pobudza najniższe instynkty, odwołuje się do kultury seksu, wulgarnych zachowań, do łamania tabu, które stanowi często podstawę piękna i mądrości naszej kultury. Jest w gruncie rzeczy szalenie nietolerancyjny. Ten alians, nawet instytucjonalny, Palikota z Urbanem, nie jest przypadkowy.

To wszystko składa się na niesłychanie ponury obraz. Niech nam Pan wybaczy to banalne pytanie, ale jak w tej sytuacji mamy działać?

- Oczywiście bardzo trudno się przeciwstawiać tym - globalnym niestety - tendencjom degenerującym. Ale tak jak ze wszystkim w życiu, należy mieć busolę trwałych, istotnych wartości i próbować je realizować zawsze, w różnych miejscach i formach. Na przykład budować oddolnie różnego typu instytucje wspólnotowe wokół rzeczy wartościowych, mądrze wybierać w polityce. A przede wszystkim nie godzić się na to, by polityka była tylko sferą walki o władzę i nihilistycznym jarmarkiem, gdzie można się fajnie zabawić, a obłuda i rechot są wszechobecne. Szczęście człowieka leży zupełnie gdzie indziej niż w medialnych nawalankach, agresji i obrażaniu innych. Palikot i jego zwolennicy zdają się też nie rozumieć, że to, kim są, że mogą być wolni, syci i bogaci, zawdzięczają cywilizacji i kulturze, której jednym z podstawowych symboli - nieprzypadkowo przecież - jest krzyż, z którym tak zawzięcie walczą…


[źródło: Gazeta Polska Codziennie]
Kalendarz imprez
kwiecień 2024
PnWtŚrCzPtSoNd
dk1 dk2 dk3 dk4 dk5 dk6 dk7
dk8 dk9 dk10 dk11 dk12 dk13 dk14
dk15 dk16 dk17 dk18 dk19 dk20 dk21
dk22 dk23 dk24 dk25 dk26 dk27 dk28
dk29  30  1  2  3  4  5
×