eOstroleka.pl
Polska,

Radzieckie fatum nad polskim lotnictwem

REKLAMA
zdjecie 2232
zdjecie 2232
REKLAMA

Kolejne ekshumacje smoleńskie przywołują wspomnienia sprzed lat i wzbudzają refleksje o flocie polskiego lotnictwa. Nad Polską krąży bowiem radzieckie fatum lotnicze - od 1951 roku w 18 katastrofach polskich samolotów produkcji radzieckiej zginęło ponad pół tysiąca osób.

Nie oszczędziło szefa MSW i gwiazdy estrady

Pierwsza katastrofa lotnicza po II wojnie światowej w Polsce miała miejsce 15 listopada 1951 roku w Górkach Dużych k. Tuszyna (woj. łódzkie). Samolot PLL LOT z 16 osobami na pokładzie zawadził o linię wysokiego napięcia i spadł na ziemię, w skutek czego zapalił się. Nikt nie uratował się, a jedną z ofiar wypadku był kpt. Marian Buczkowski, ojciec znanego aktora Zbigniewa Buczkowskiego. Samolot leciał ze Szczecina do Krakowa z międzylądowaniem w Poznaniu i Łodzi. Oficjalną przyczyną katastrofa jest błąd pilota, ale niepotwierdzone alternatywne hipotezy wskazują, że kpt. Buczkowski mógł zostać zmuszony do startu z Łodzi, mimo awarii silnika. Presję mógł wywierać funkcjonariusz UB, który chciał szybko dostać się do Krakowa.

Niespełna rok później, 10 czerwca 1952 roku, w Poznaniu rozbił się bombowiec Pe-2 należący do 21. Pułku Lotnictwa Zwiadowczego stacjonującego w tymże mieście.  Samolot wykonujący lot zwiadowczy nad miastem doznał awarii, po czym załoga wykonała nieudane awaryjne lądowanie. Radziecki statek powietrzny rozbił się w centrum miasta, śmierć poniosło 9 osób – 3 z załogi i 6 cywilów. 2 kwietnia 1969 roku w Policy rozbił się An-24 należący do Polskich Linii Lotniczych LOT. Katastrofa miała miejsce w paśmie babiogórskim. To jedna z najbardziej zagadkowych katastrof w historii polskiego lotnictwa. Do dziś jej przyczyny nie zostały wyjaśnione. Samolot lecący z Warszawy do Krakowa zboczył z kursu i rozbił się w górach. Na początku pojawiły się hipotezy o samobójstwie pilota lub próbie ucieczki z kraju, lecz po sekcji zwłok stwierdzono świeży zawał kpt. Czesława Dolińskiego. Warto dodać, że leciała z nim niedoświadczona załoga dyżurna i być może po nagłej śmierci kapitana nie potrafiła ona samodzielnie sprowadzić samolotu na ziemię. Tego się jednak nie dowiemy, gdyż czarne skrzynki uległy kompletnemu zniszczeniu. Zginęły 53 osoby. Kilka miesięcy później, 11 grudnia 1969 roku, w Giebni rozbił się bombowiec Ił-28. Podczas lotu ćwiczebnego z trzyosobową załogą doszło do dehermetyzacji kabiny, a wysokość lotu była zbyt niska by katapultować się ze spadochronem. Zginęły 3 osoby.

Katastrofom ulegały też samoloty rządowe. W Polsce wciąż żyjemy katastrofą smoleńską, lecz pierwszy taki przypadek miał miejsce 28 lutego 1973 roku w Goleniowie. Samolot An 24W o numerze bocznym 012 rozbił się podczas podchodzenia do lądowania przed lotniskiem Szczecin-Goleniów. Komisja badająca wypadek uznała, że przyczyną było oblodzenie skrzydeł połączone z turbulencjami. Zginęło 13 osób, w tym minister spraw wewnętrznych Czechosłowacji Radko Kaska, minister spraw wewnętrznych PRL Wiesław Ociepka, przedstawiciele polskiego i czechosłowackiego MSW oraz funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu. 14 lutego 1977 w Poznaniu-Ławicy doszło do katastrofy samolotu An-2. Zginęła w niej Komisja Dowództwa Wojsk Lotniczych, która leciała na przegląd lotniska w Warszawie. Piloci wystartowali, lecz z powodu trudnych warunków atmosferycznych postanowili zawrócić na lotnisko startowe. Tam samolot uderzył w ziemię. W katastrofie zginęło 8 osób – wysocy rangą oficerowie Wojsk Lotniczych PRL.

Jedna z największych katastrof lotniczych w dziejach Polski miała miejsce 14 marca 1980 roku w pobliżu lotniska Okęcie w Warszawie. Rozbił się tam Ił-62 „Mikołaj Kopernik” należący do PLL LOT. Przyczyną wypadku było pęknięcie wału turbiny niskiego ciśnienia. Zginęło 77 osób, w tym amerykańska reprezentacja bokserów i znana polska piosenkarka Anna Jantar. Ta sama usterka była przyczyną kolejnej katastrofy już siedem lat poźniej...

"Dobranoc, do widzenia. Cześć, giniemy"

W latach 80. XX wieku niestety nie brakowało jednak również innych wypadków. 26 marca 1981 roku samolot An-24W z 50 osobami na pokładzie uderzył w ziemię około 2 kilometry przed progiem pasa, po czym odbił się i próbował wznieść, a następnie zahaczył o drzewa i zapalił się. Cudem uratowało się 49 osób, zginął jeden pasażer samolotu. Przyczyną wypadku był błąd pilota, który zszedł poniżej dopuszczalnego pułapu, a do tego przedstawił wysokościomierz na baryczny, przedstawiający złą wysokość samolotu.  Trzy lata spokoju od wypadków radzieckich samolotów w polskich  barwach zostało brutalnie przerwane 16 września 1984 roku. W Polskiej Nowej Wsi zorganizowano pokazy lotnicze dla miejscowego aeroklubu. Samolot An-2 wystartował z dwukrotnie przekroczoną masą dopuszczalną, na pokład – mimo braku miejsc siedzących – weszło zbyt dużo pasażerów. To nieodpowiedzialne zachowanie zadecydowało o katastrofie, w której śmierć poniosło 12 osób.  Rok później – 13 listopada 1985 roku – w Koczale rozbił się wojskowy Mig-23, również produkcji radzieckiej. Podczas ćwiczeń wojskowych samolot wpadł w lot nurkowy, w wypadku zginął jedyny człowiek na pokładzie – pilot Zbigniew Krupa.

9 maja 1987 roku miała miejsce najstraszniejsza tragedia lotnicza w historii. W Lesie Kabackim w Warszawie rozbił się Ił-62M „Tadeusz Kościuszko” z 183 osobami na pokładzie. Stało się to w trakcie podchodzenia do lądowania awaryjnego po awarii silników. Samolot leciał z Warszawy do Nowego Jorku, nad Grudziądzem zgłoszono awarię. „Kościuszko” zawrócił do Warszawy, lecz nie doleciał do lotniska. Szczególnie dramatyczne były ostatnie słowa pilotów. Brzmiały one: „Dobranoc, do widzenia. Cześć, giniemy”. Nikt nie przeżył katastrofy.  2 listopada 1988 roku miał miejsce wypadek samolotu PLL LOT An-24 o nazwie „Dunajec”, lecącego z Warszawy do Rzeszowa. Podczas lotu nastąpiła awaria silników w wyniku błędu pilota, który nie włączył zabezpieczeń przeciwko oblodzeniu. Lądowanie bez podwozia nastąpiło na polach w Białobrzegach k. Łańcuta. Zginęła jedna osoba, reszta pasażerów bezpiecznie ewakuowała się z wraku.

W  latach 90.  miały miejsce dwie katastrofy lotnicze z udziałem radzieckich sprzętów. W 1991 roku w Cisnej rozbił się śmigłowiec Mi-8 103. Pułku Lotniczego Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Brał on udział w rekonstrukcji na potrzeby „Magazynu Kryminalnego 997” prowadzonego przez Michała Fajbusiewicza. Zginęło 10 osób – wszyscy na pokładzie.
W Walentynki 1998 roku miała miejsce katastrofa śmigłowca Mi-8 z turystami z Kaliningradu. Lecąc w niesprzyjających warunkach (gęsta mgła, silny wiatr) nad jeziorem Śniardwy, pilot zszedł poniżej wskazanego pułapu i uderzył w taflę wody. Śmierć poniosło 6 turystów i pilot, ocalała jedna osoba. Większość pasażerów uratowała się z wraku, lecz zmarła z wyziębienia w zimnych wodach jeziora zanim ekipy ratunkowe dotarły na miejsce.

Taki sam śmigłowiec –z tym, że rządowy – rozbił się 4 grudnia 2003 roku pod Piasecznem. Śmigłowiec z premierem Leszkiem Millerem na pokładzie leciał z Lublina do Warszawy. Będący na granicy żywotności samolot uległ awarii, a pilot wylądował autorotacyjnie w terenie leśnym. Ocaleli wszyscy obecni na pokładzie, najciężej ranny był funkcjonariusz BOR, który doznał złamania obu nóg i miednicy. Po zdarzeniu ożyły rozmowy na temat potrzeby wymiany przestarzałej floty VIP-owskich maszyn Tu-154 i Jak-40. Jakie były późniejsze skutki – wszyscy wiemy.  Dokładnie osiem miesięcy wcześniej – 4 kwietnia 2003 roku – podczas ćwiczeń na poligonie w Drawsku Pomorskim rozbił się radziecki śmigłowiec Mi-24D należący do 49 Pułku Śmigłowców Bojowych. Podczas lotu na małej wysokości samolot zahaczył wirnikiem o samochód terenowy i runął na ziemię. Zginęło dwóch członków załogi samolotu oraz kierowca auta. Rannych zostało 6 osób.

31 marca 2009 roku na ziemię spadł An-28 z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Samolot wykonywał lot szkoleniowy z czteroosobową załogą. Ćwiczono podejście do awaryjnego lądowania z wyłączonym jednym silnikiem. Doszło do przeciągnięcia, samolot spadł – nikt nie przeżył. Dochodzimy do 10 kwietnia 2010 roku – wtedy to w Smoleńsku rozbił się rządowy Tu-154M z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie. Podczas podchodzenia do lądowania samolot zahaczył o drzewa, spadł i zapalił się. Wszyscy zginęli, a za oficjalną przyczynę katastrofy uznano błąd pilotów. Wciąż trwa jednak śledztwo w tej sprawie, na potrzeby którego wykonywane są ekshumacje zwłok ofiar po sześciu latach od ich śmierci.

Wniosków wyciągać nie potrafimy

Prowadzenie sporów o katastrofę w Smoleńsku przez lata stało się niemal sportem narodowym w wykonaniu polskich polityków. Mało kto zwraca jednak uwagę na fakt, iż radzieckie samoloty były niezwykle wysłużone, w większości miały już ponad 20 lat nalotu i nie powinny być wykorzystywane, szczególnie do lotów VIP-owskich.

Wniosek jest prosty: nie wyciągamy wniosków. Awaryjne Iliuszyny po katastrofie samolotu z Anną Jantar na pokładzie w 1980 roku wciąż latały we flocie LOT i siedem lat później doszło do niemal identycznego wypadku, w którym życie straciły 183 osoby. W samolotach rządowych latali ze sobą wysocy rangą przedstawiciele, nawet różnych krajów - w 1973 roku zakończyło się to śmiercią delegacji polsko-czechosłowackiej, 37 lat później zginęła polska elita. A przecież oficjalna przyczyna w raporcie Millera z katastrofy smoleńskiej jest łudząco podobna do katastrofy An-24 z 1981 roku. Jeżeli wersja ta potwierdziłaby się, byłby to kolejny dowód na to, że wniosków wyciągać nie potrafimy.

Od katastrofy smoleńskiej wciąż nie przeprowadzono jeszcze przetargu na nowe samoloty dla VIP-ów, a polskie delegacje latają 13-letnimi brazylijskimi Embraerami z PLL LOT. Jest to jednak samolot średniego zasięgu i premier lub prezydent mogą nim latać jedynie po Europie. To, że polska delegacja nie może lecieć samolotem rządowym np. do USA czy Kanady chluby nam chyba nie przynosi. Mało tego, 1. Baza Lotnictwa Transportowego wciąż lata radzieckimi Mi-8, a czym to może grozić zważywszy na wiek i wysłużenie tych samolotów - mówić chyba nie trzeba. Przykłady mamy powyżej i miejmy też nadzieję, że do listy 549 polskich ofiar, które oddały życie w radzieckich sprzętach, dopisywać już nic nie będzie trzeba.

Wasze opinie

STOP HEJT. Twoje zdanie jest ważne, ale nie może ranić innych.
Zastanów się, zanim dodasz komentarz
Brak możliwości komentowania artykułu po trzech dniach od daty publikacji.
Komentarze po 7 dniach są czyszczone.
Kalendarz imprez
kwiecień 2024
PnWtŚrCzPtSoNd
dk1 dk2 dk3 dk4 dk5 dk6 dk7
dk8 dk9 dk10 dk11 dk12 dk13 dk14
dk15 dk16 dk17 dk18 dk19 dk20 dk21
dk22 dk23 dk24 dk25 dk26 dk27 dk28
dk29 dk30  1  2  3  4  5
×