eOstroleka.pl
Ostrołęka,

Ugaszony pożar i… emocje.

REKLAMA
zdjecie 6664
zdjecie 6664
REKLAMA

Tydzień trwało porządkowanie pogorzeliska w Zakładach JBB w Łysych.  W sobotę rano sukcesywnie zakończyła się akcja utylizacji zwęglonych wyrobów mięsnych i półmięsnych.  Zdezynfekowano plac i drogi.  Zniknęło zagrożenie epidemiologiczne.
Wciągu ostatnich dni cała Polska żyła wydarzeniami związanymi z przetwórnią. Głównym tematem był nie pożar a dalszy los prawie 1,5 tys. ludzi tam pracujących. Według zapewnień samego właściciela jak i starosty, wojewody i wójta nikt nie pozostanie bez pomocy. Już dziś 200 osób otrzymało wypowiedzenia. Wiadomo, że właściciel ma zamiar odbudowy zakładu  – co prawda ze zmniejszoną produkcją, jednak obiecuje, że znajdą tam pracę jego dawni pracownicy. Oczywiście nie wszyscy. Potrzebującym obiecywane są  zasiłki, pomoc materialna a nawet letnie kolonie dla dzieci rodziców, którzy pracowali w JBB. Nie da się ukryć, że pożar zakładów JBB to tragedia nie tylko dla właściciela, Józefa Bałdygi, ale i dla ludzi przez niego zatrudnionych.  Z powiatu ostrołęckiego 989 osób znalazło tam zatrudnienie zaś z gminy Łyse 608. W przetwórni pracowały całe rodziny, z dnia na dzień stracili jedyne źródło dochodów. Jak sami przyznają, nie poddadzą się. Od tygodnia  pracują dzień i noc w miejscu gdzie był ich zakład z nadzieją, że już niedługo staną tam nowe hale. Wiedzą, że robią to nie tylko dla właściciela, ale przede wszystkim dla siebie i swoich rodzin.
- W dzień pracowało od 500 do 600 osób przy usuwaniu skutków pożaru- wyjaśnia Stanisław Kubeł, starosta ostrołęcki. - W nocy liczbę tę redukowano do 200, bowiem w porze nocnej były gorsze warunki i wzrastało niebezpieczeństwo. Z myślą o pracownikach JBB zorganizowano dziś o godzinie 15.00 w Urzędzie Gminy spotkanie z dyrektor Biegańską z Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Mazowieckiego.
Przy 30 stopniowym upale mężczyźni pracowali na pogorzelisku a kobiety sprzątały porozwiewane przez wiatr popalone papiery i zajmowały się przygotowaniem jedzenia dla strudzonych pracą. Nikt nie robił tego z przymusu, każdy pracował z myślą o jak najszybszym wznowieniu produkcji. Teren nadal zabezpiecza policja, straż pożarna i weterynaria. Spalone i zniszczone konstrukcje są nadal niebezpieczne. Ekipy dochodzeniowe wciąż badają na miejscu przyczyny pożaru.
- Przychodziło się do pracy z uśmiechem na twarzy. Teraz tego uśmiechu nie widać – ale za 4 miesiące znowu powróci - mówi pracownik JBB. - Ciężko nie pracowaliśmy, bo zakład był wysoko zmechanizowany. Pan Bałdyga robił wszystko by ludziom było lżej, jeżeli jakaś maszyna mogła zdjąć z nas ciężar pracy, nie patrzył na pieniądze tylko sprowadzał maszyny. Dzień i noc był przy tym zakładzie. Dbał nie tylko o firmę, ale i o nas. Teraz my musimy mu pomóc.
- Mam błyskawiczny plan na nowy zakład- mówi Józef Bałdyga, właściciel. –  Za około trzy miesiące powstanie pierwsza hala do 50 ton, później zajmiemy się dalszą rozbudową. Co z ludźmi? Będą mieli krotki urlop – kończy optymistycznie Bałdyga.

Kalendarz imprez
kwiecień 2024
PnWtŚrCzPtSoNd
dk1 dk2 dk3 dk4 dk5 dk6 dk7
dk8 dk9 dk10 dk11 dk12 dk13 dk14
dk15 dk16 dk17 dk18 dk19 dk20 dk21
dk22 dk23 dk24 dk25 dk26 dk27 dk28
dk29 dk30  1  2  3  4  5
×