
Iwona Wieczorek
Iwona Wieczorek-Kinda, mama zaginionej w lipcu Iwony Wieczorek, wyznała właśnie, że nie straciła nadziei na odnalezienie córki żywej. Kobieta robi wszystko, by ją odnaleźć. Zgłosiła się nawet do Krzysztofa Jackowskiego, znanego szerzej jako jasnowidz z Człuchowa - pisze Fakt.
Niestety - jak wyznała Iwona Wieczorek-Kinda - Jackowski niewiele wskórał. Mimo to, kobieta nie traci wiary w szczęśliwe odnalezienie córki.
- Mam taką silną intuicję i przeczucie, że mam wierzyć w to, że ona żyje - powiedziała Iwona Wieczorek-Kinda w programie "Ludzie na walizkach" Szymona Hołowni w Religia.tv. Jak twierdzi pani Iwona, jej przeczucie zdają się potwierdzać policjanci. - Twierdzą, że Iwona jednak żyje. Cieszy mnie to, że szukają jej żywej - mówi.
Mama dziewczyny przyznała, że na początku nie brała pod uwagę tego, że córka mogła zaginąć. - Myślałam, że Iwona śpi u koleżanki - powiedziała. Dopiero później Iwona Wieczorek-Kinda dowiedziała się, że dziewczyna pokłóciła się ze znajomymi i poszła do domu sama. Już do niego nie wróciła.
Zaginiona Iwona Wieczorek: tu obejrzysz program ”Ludzie na walizkach”
- Każda czynność codzienna jest z myślą o mojej córce. Robię śniadanie, myślę o niej, chcę zrobić herbatę, nie chcę zrobić jednej, robię dwie, jedna dla niej. Cały czas myślę o niej, jak się ma, jak się czuje - mówi mama Iwony Wieczorek.
Kobieta wypowiada się też o skuteczności jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego, którego wynajęła do poszukiwania córki. - Nic nie pomógł - stwierdziła rozgoryczona.
Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca. Dziewczyna bawiła się w dyskotece Dream Club w Sopocie. Wychodząc pokłóciła się ze znajomymi i do domu wracała sama. O godzinie 3.30 po raz ostatni rozmawiała z nimi telefonicznie. Po tym czasie zarejestrowały ją tylko kamery miejskiego monitoringu.
[źródło: Fakt]
Więcej wydarzeń kryminalnych znajdziesz w dziale policyjnym