Sąd Najwyższy w maju uchylił wyrok w głośnej sprawie zabójstwa Arkadiusza J., którego zwłoki znaleziono zakopane w lesie pod Ostrowią Mazowiecką. Sprawa wraca na nowo do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. To kolejny zwrot w śledztwie, które trwa już niemal dekadę. Znamy uzasadnienie najnowszego wyroku SN.
We wrześniu 2015 roku w kompleksie leśnym przy ulicy Wolności pod Ostrowią Mazowiecką doszło do brutalnego zabójstwa. Arkadiusz J. został zastrzelony dwoma strzałami w głowę z pistoletu kal. 9 mm. Sprawcy zakopali jego ciało w lesie, oznaczając miejsce ogniskiem i polewając olejem napędowym oraz środkami chemicznymi, by zabezpieczyć je przed zwierzętami.
Początkowo oskarżonych było czterech mężczyzn. Śledczy twierdzili, że działali oni wspólnie i w porozumieniu, a spotkanie w lesie miało dotyczyć nielegalnej transakcji broni palnej pochodzącej z przemytu. Wszyscy oskarżeni mieli być uzbrojeni, a w grę wchodziła sprzedaż siedmiu jednostek broni krótkiej i długiej.

Tajemnicze zniknięcie i śmierć Arkadiusza J. Do zabójstwa doszło... przy sprzedaży broni?
W Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku ruszył proces po odwołaniu od wyroku ostrołęckiego Sądu Okręgowego w sprawie zabójstwa, do którego doszło w 2015 roku w okolicach Ostrowi Mazowieckiej. Sprawa…
Trzy sądy, zupełnie różne wersje
Historia tego procesu to prawdziwy labirynt orzeczniczy, który pokazuje, jak niezwykle skomplikowana jest ta sprawa. Rzadko zdarza się, by kolejne instancje sądowe tak radykalnie różniły się w ocenie tego samego materiału dowodowego.
Sąd Okręgowy w Ostrołęce w marcu 2022 roku uznał, że sprawcą zabójstwa był mężczyzna o inicjałach K.W., oddając śmiertelne strzały. Skazał go na 15 lat więzienia. Drugiego oskarżonego, P.M., uznano za podżegacza, który poprzez skinięcie głową nakłonił współoskarżonego do oddania drugiego strzału. Dostał za to 9 lat więzienia. Pozostałych dwóch mężczyzn, A.Ż. i B.B., sąd uznał winnymi ukrywania zwłok i broni. Otrzymali odpowiednio 2 i 2,5 roku więzienia.
Od tego wyroku odwołał się prokurator, domagając się uznania wszystkich oskarżonych za współsprawców zabójstwa i zaostrzenia kar. Apelacje złożyli też obrońcy oskarżonych.
Wtedy sprawa przybrała całkowicie nieoczekiwany obrót. Sąd Apelacyjny w Białymstoku w grudniu 2023 roku kompletnie zmienił wyrok. Trzech oskarżonych, K.W., P.M. i B.B., uniewinnił. Za to czwartego z nich, A.Ż., uznał za jedynego sprawcę zabójstwa i skazał na 15 lat więzienia. To oznaczało, że według sądu odwoławczego to właśnie A.Ż. osobiście oddał dwa śmiertelne strzały w głowę ofiary.

Kto zastrzelił 31-latka? "Skruszony" sypał kolegów. Sąd uznał, że to właśnie on jest mordercą
Przez ponad trzy i pół roku w ostrołęckim Sądzie Okręgowym toczył się proces dotyczący zastrzelenia 31-latka w lesie koło Ostrowi Mazowieckiej. Kulisy tej sprawy szokują - podobnie jak to, że w…
Taka zmiana wywołała konsternację zarówno u prokuratury, jak i obrony. Kasacje do Sądu Najwyższego złożyli i prokurator, i obrońca skazanego A.Ż. Przyniosła ona skutek - Sąd Najwyższy uchylił wyrok i przekazał sprawę Sądowi Apelacyjnemu w Białymstoku do ponownego rozpoznania.
Po kilku miesiącach poznaliśmy uzasadnienie tego orzeczenia.
Sąd Najwyższy: to niedopuszczalne
Wyrok Sądu Najwyższego z 15 maja 2025 roku to miażdżąca krytyka postępowania Sądu Apelacyjnego. Trzyosobowy skład sędziowski stwierdził, że doszło do poważnych uchybień procesowych, które uniemożliwiają utrzymanie wyroku w mocy.
Pierwszym i kluczowym problemem było przekroczenie przez Sąd Apelacyjny granic zaskarżenia. Prokurator w swojej apelacji nie kwestionował tego, że to K.W. oddał śmiertelne strzały. Domagał się natomiast uznania wszystkich oskarżonych za współsprawców zabójstwa, którzy wspólnie i w porozumieniu realizowali plan pozbawienia życia ofiary. Argumentował, że wszyscy byli uzbrojeni, wszyscy wiedzieli, po co jadą na spotkanie w lesie, a zatem wszyscy odpowiadają za śmierć Arkadiusza J., nawet jeśli nie każdy z nich osobiście naciskał spust.
Tymczasem Sąd Apelacyjny orzekł coś zupełnie innego. Uznał, że A.Ż. był jedynym sprawcą zabójstwa i to on osobiście oddał dwa strzały prowadzące do śmierci pokrzywdzonego. To była radykalna zmiana, która w ogóle nie wynikała z zarzutów apelacyjnych prokuratora.
Sąd Najwyższy nie pozostawił na ten temat żadnych wątpliwości. Jak czytamy w uzasadnieniu wyroku, zarzut apelacyjny dotyczący tego, czy A.Ż. doprowadził do śmierci pokrzywdzonego poprzez akceptację działań sprawcy oddającego strzały, nie mógł doprowadzić do przyjęcia, że A.Ż. własnoręcznie zabił pokrzywdzonego. W rezultacie nie było możliwe w tym układzie procesowym, by na podstawie tak sformułowanych zarzutów prokuratora Sąd odwoławczy zmienił wyrok poprzez przypisanie A.Ż. odpowiedzialności karnej za zabójstwo w formie sprawstwa pojedynczego.
Sąd Najwyższy podkreślił, że ramy postępowania odwoławczego wyznacza merytoryczna treść zarzutu. Oznacza to, że każdorazowo konieczne jest precyzyjne badanie istoty tego, co kwestionuje apelujący. W tym zakresie wyrok Sądu odwoławczego naruszył przepisy prawa, co samo w sobie uzasadniało uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.
Wątpliwe dowody na alibi
Drugim poważnym zarzutem była powierzchowna i niekrytyczna ocena przez Sąd Apelacyjny dowodów dotyczących alibi dwóch oskarżonych, K.W. i P.M. Sąd Najwyższy zwrócił uwagę, że szereg istotnych okoliczności budzących wątpliwości został po prostu pominięty lub zbagatelizowany.
K.W. twierdził, że w dniu zabójstwa, 10 września 2015 roku, przebywał w Niemczech, gdzie kupował samochód, a następnie nocował w hotelu w Augustowie. Jako dowód przedstawił mandat otrzymany dzień wcześniej w Niemczech oraz dokumenty pobytu w hotelu. Problem w tym, że umowa zakupu samochodu była sfałszowana, a sam oskarżony przyznał się do podrobienia podpisu swojej teściowej, której dane widnieją na umowie sprzedaży. Co więcej, z uzasadnienia SN wynika, że w aktach sprawy znajdują się dwie różne wersje tej umowy z różnymi kwotami.
Jeśli chodzi o pobyt w hotelu, sytuacja jest równie niejasna. Dopiero w czerwcu 2023 roku, a więc prawie osiem lat po zdarzeniu, dyrektor hotelu potwierdził pisemnie, że to K.W. przebywał w jego obiekcie. Z ustaleń sądu wynika, że nie ma jednak stuprocentowej pewności, kto rzeczywiście nocował w hotelu. Dokumenty nie zawierają podpisu gościa.
- Wątpliwości wywołuje również treść listu (grypsu) K. W. do sąsiadki, skoro może wynikać z niego fakt wytworzenia (sfałszowania) dokumentów potwierdzających jego pobyt w hotelu - wskazał Sąd Najwyższy.
Z uzasadnienia Sądu Najwyższego wynika, że sąd drugiej instancji uznał, że skoro oskarżyciel publiczny nie przedstawił dowodów na fałszerstwo tych dokumentów, to nie ma podstaw do kwestionowania ich wiarygodności. Sąd Najwyższy uznał takie rozumowanie za niewystarczające i wskazał, że sąd odwoławczy powinien był krytycznie ocenić te dowody i zweryfikować możliwość ingerencji w system komputerowy hotelu.
Podobne wątpliwości dotyczą alibi P.M. Twierdził on, że 10 września 2015 roku około godziny 12 odbierał swój samochód z warsztatu samochodowego, który znajduje się około 25-30 kilometrów od miejsca zbrodni. Przedstawił jako dowód fakturę i paragon z godziny 12:02. Problem w tym, że faktura została wystawiona na nazwisko żony oskarżonego, nie na niego samego. Świadkowie nie potwierdzili jednoznacznie, że to P.M. osobiście odbierał samochód. Dokumenty te również zostały przesłane "na etapie postępowania apelacyjnego", a więc niemal osiem lat po zdarzeniu. Sąd Najwyższy zwrócił uwagę, że nie zbadano możliwości manipulacji w systemie elektronicznym warsztatu.
W kontekście wszystkich tych wątpliwości Sąd Najwyższy stwierdził, że zgromadzony materiał dowodowy dotyczący alibi oskarżonych K.W. i P.M. jest niepełny i nie stanowi dostatecznego potwierdzenia, że osoby te nie brały udziału w zabójstwie Arkadiusza J.
Sprawa wraca do ponowngo rozpoznania
Sąd Najwyższy jasno wskazał kierunki dalszego postępowania. Ponownie rozpoznając sprawę, Sąd Apelacyjny w Białymstoku powinien przede wszystkim dokładnie zweryfikować alibi oskarżonych. Może to wymagać przeprowadzenia dowodu z opinii biegłego informatyka, który zbada możliwość manipulacji w systemach elektronicznych hotelu i warsztatu samochodowego. Dopiero wykluczenie wątpliwych dowodów i powiązanie różnych aspektów sprawy pozwoli na powtórną ocenę całości materiału dowodowego i ewentualną zmianę ustaleń faktycznych.
Sąd Najwyższy ostrzegł jednocześnie, że ponownie rozpoznając sprawę, sąd odwoławczy musi pamiętać o granicach zaskarżenia i treści zarzutów postawionych przez prokuratora w apelacji. Nie może dojść do kolejnej sytuacji, w której sąd wykroczy poza zakres kontroli instancyjnej.
Warto podkreślić, że Sąd Najwyższy w ramach postępowania kasacyjnego nie ustala stanu faktycznego i nie przesądza o winie czy niewinności oskarżonych. Jego zadaniem było jedynie stwierdzenie, czy postępowanie przed Sądem Apelacyjnym przebiegało prawidłowo. Odpowiedź była jednoznaczna – nie. Sąd Apelacyjny w Białymstoku będzie musiał przeprowadzić postępowanie od nowa, tym razem przestrzegając wszystkich procedur.
Po niemal dekadzie śledztwa i trzech wyrokach sądowych sprawa zabójstwa Arkadiusza J. pozostaje nierozstrzygnięta. To kolejne miesiące, a może i nawet lata oczekiwania na ostateczne rozstrzygnięcie. Dla rodziny ofiary to z pewnością ogromna trauma i frustracja. Dla oskarżonych – ciągle trwająca niepewność. Wyrok Sądu Najwyższego pokazuje, jak skomplikowane są sprawy kryminalne oparte na dowodach poszlakowych i jak istotne jest przestrzeganie procedur procesowych. Jedno jest pewne – prawda o tym, kto naprawdę zabił Arkadiusza J. w lesie pod Ostrowią Mazowiecką we wrześniu 2015 roku, wciąż czeka na odkrycie.