eOstroleka.pl
Ostrołęka,

Dyscyplinarka dla wicemarszałka Mazowsza

REKLAMA
REKLAMA
zdjecie 917

Janusz Kotowski posiada 34 udziały w spółce Arche. Sprawdziliśmy w Krajowym Rejestrze Sądowym. Spółka funkcjonuje pod dwoma adresami - przy Psarskiego 13 w Ostrołęce i w Rzekuniu pod Ostrołęką. Wicemarszałek jest właścicielem połowy udziałów. Tymczasem ustawa o ograniczeniu działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne (z 31 sierpnia 1997 r.) mówi jasno, że członkowie zarządów województw mogą posiadać tylko do 10 proc. akcji spółki. Jeśli w chwili objęcia funkcji publicznej mają więcej, w ciągu trzech miesięcy muszą albo pozbyć się udziałów, albo zrezygnować z funkcji. Inaczej łamią prawo, czego konsekwencją jest odwołanie ze stanowiska w trybie dyscyplinarnym.

- Złamałem jakieś prawo? - dziwi się Kotowski. - Nic podobnego. Sprawę konsultowałem z prawnikiem urzędu marszałkowskiego. Zapewnił mnie, że wszystko jest w porządku - przekonuje. Teraz żałuje, że nie ma opinii prawnika na piśmie.

W poniedziałek Kotowski zaczyna urlop. Przez ostatnie dni w pracy był bardzo zajęty. Obiecał zbadać sprawę. - Jeśli okaże się, że popełniłem błąd, finał jest oczywisty. Nie będę czekał na zwolnienie, sam złożę rezygnację - zadeklarował.



Koledzy z Ostrołęki

Spółkę Arche założył pięć lat temu Wiesław Glinowiecki, właściciel znaczącej na lokalnym rynku firmy remontowo-budowlanej Lastmar. Początkowo także Arche funkcjonowała jako "przedsiębiorstwo drogowo-budowlane". - Spółka nie wypaliła, nawet nie zaczęła działalności. Oddałem ją za koszty rejestracji sądowej - wyjaśnia prezes Lastmaru. Jest zdziwiony, że w rejestrach sądowych nadal figuruje jako właściciel jednej czwartej udziałów Arche. - To dziwne, bo przecież Jasiek [Janusz Kotowski] to wziął. Przerobił spółkę na zabawę do celów politycznych. Interesu na tym nie zrobił, raczej dokłada - tłumaczy Glinowiecki. Nie przejmuje się tym, że przez jego łaskawość teraz Kotowski może stracić stanowisko. - To poleci, wicemarszałek od kultury to mała figura - uważa prezes Lastmaru.

Spółka Arche przydała się cztery lata temu w czasie kampanii samorządowej działaczom skupionym wokół Kotowskiego i Czartoryskiego, obecnego wiceministra MSWiA. Spółkę z budowlanej przekształcili w medialną. Zaczęła wydawać "Wiadomości Ostrołęckie". Przez lata był to tygodnik, obecnie dwutygodnik. Ukazuje się w blisko tysiącu egzemplarzy, uważany jest za organ ostrołęckiego PiS.

W każdym numerze są teksty wiceministra Czartoryskiego i wicemarszałka Kotowskiego. Dariusz Maciak, redaktor naczelny, do niedawna pracował jako katecheta, od miesiąca dzięki Kotowskiemu jest inspektorem w departamencie kultury urzędu marszałkowskiego. Właściciel 17 udziałów w spółce Arche Grzegorz Makowiecki, autor bajek dla dzieci, etatowo jest asystentem wicemarszałka. Poradniki to specjalność Pawła Szczęsnego, ostrołęckiego radnego PiS. O sporcie pisuje Mateusz Glinowiecki, syn prezesa Lastmaru i asystent wiceministra Czartoryskiego. Nad lokalną polityką czuwa Krzysztof Majkowski, PiS-owski przewodniczący rady miasta.



Struzik z hakami

Kotowski broni się, mówiąc, że przecież swoich interesów nie ukrywał. W dwóch oświadczeniach majątkowych wymienił udziały posiadane w spółce Arche. - Dlaczego nikt nie dał mi sygnału, że jest coś nieprawidłowego? - zastanawia się wicemarszałek.

Próbowaliśmy ustalić, do kogo trafiały oświadczenia Kotowskiego. - Ja czytam oświadczenia radnych. Moje i marszałka Struzika idą do wojewody. Ale nie wiem, kto analizuje oświadczenia pozostałych członków zarządu - przyznaje Piotr Fogler, przewodniczący mazowieckiego sejmiku. Przypuszcza, że musi robić to marszałek.

Adam Struzik jest na urlopie. Nie wiadomo, czy wiedział, że wicemarszałek Kotowski łamie prawo.

- Wiedział, i to na pewno - uważa poseł Paweł Zalewski, przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych i niedawny kandydat PiS na szefa MSZ. Dwa lata temu był wicemarszałkiem. Gdy zaczął krytykować marszałka Struzika, "przyłapany" został na tym samym błędzie, za który dziś przyjdzie zapłacić Kotowskiemu. Zalewski pozbył się udziałów w spółce o dwa tygodnie za późno, za co został zwolniony ze stanowiska w trybie dyscyplinarnym. - Może wybiegam zbyt daleko, ale moim zdaniem marszałek Struzik żongluje prawem, jak mu wygodnie. Gdy ma na kogoś haka, wyciąga go w odpowiednim momencie. Jak nie ma potrzeby, przymyka oko - uważa poseł Zalewski.

Źródło: Gazeta Wyborcza
REKLAMA
Kalendarz imprez
maj 2025
PnWtŚrCzPtSoNd
 28  29  30 dk1 dk2 dk3 dk4
dk5 dk6 dk7 dk8 dk9 dk10 dk11
dk12 dk13 dk14 dk15 dk16 dk17 dk18
dk19 dk20 dk21 dk22 dk23 dk24 dk25
dk26  27 dk28  29  30 dk31  1
×