
Bezpośrednią przyczyną katastrofy było uszkodzenie turbiny jednego z silników na lewej burcie samolotu (silnika nr 2). Nastąpiło to w 23 minucie lotu, na wysokości 8 200 m, nad miejscowością Warlubie, niedaleko Grudziądza. Uszkodzenie to wywołało eksplozję i pożar tego silnika, który - ze względu na konstrukcję samolotu (po dwa silniki umieszczone blisko siebie po obu stronach kadłuba) - spodowował zniszczenie również sąsiadującego z nim, silnika nr 1.
Na skutek początkowego wybuchu w silniku nr 2, rozżarzony element turbiny uderzył w kadłub samolotu, uszkadzając przewody elektryczne oraz ster wysokości, a także wywołując pożar w samym kadłubie. Prawdopodobnie eksplozja ta była również przyczyną śmierci pierwszej z ofiar katastrofy - jednej ze stewardes (Hanna Chęcińska), która wypadła z samolotu przez wyrwę w kadłubie. Mimo intensywnych poszukiwań jej ciała nie znaleziono.
Stwierdziwszy poważną awarię, załoga samolotu podjęła decyzję o powrocie na lotnisko Okęcie. Rozważane było również lądowanie na bliżej położonym, wojskowym lotnisku w Modlinie, ale z różnych względów, piloci nie zdecydowali się na tę opcję. Ze względu na wiatr wiejący z kierunku północnego, zrezygnowano z mniej skomplikowanej możliwości lądowania na pasie 11 (kierunek południowo-wschodni), a zdecydowano się na na pas 33 (kierunek północno-zachodni).
Jednak uszkodzenia samolotu spowodowały, że 32 minuty po pierwszej awarii (a 55 minut po starcie z Okęcia), w czasie podejścia do lądowania, samolot Tadeusz Kościuszko rozbił się 6 kilometrów od lotniska, na zachodnim skraju warszawskiego Lasu Kabackiego. Wpadając między drzewa, maszyna rozpadła się na setki fragmentów. Ostatnie słowa zarejestrowane w kabinie o godzinie 11:12:13 brzmiały "Cześć! Giniemy!". Wypadku nikt nie przeżył.
na podstawie encyklopedii opracował T.T.