W poniedziałkowy wieczór, 29 września, Michał Wiśniewski nie tylko zagrał wyprzedany do ostatniego miejsca akustyczny koncert w Ostrołęce, ale również znalazł czas na ekskluzywną rozmowę z naszą reporterką, Karoliną Milewską. Artysta w szczerym wywiadzie opowiedział o blaskach i cieniach swojej trzydziestoletniej kariery, relacjach z publicznością i planach na przyszłość.
Szczera rozmowa za kulisami: „Jestem w dalszym ciągu takim małym chłopcem, jak byłem”
Tuż po wybrzmieniu ostatnich braw, w garderobie za sceną, Michał Wiśniewski poświęcił czas na szczerą i bezkompromisową rozmowę z naszą reporterką, Karoliną. Artysta odniósł się do swojej 30-letniej kariery, relacji z fanami i hejterami, a także do fenomenu niesłabnącej popularności Ich Troje.
O publiczności i fenomenie Ich Troje
Zapytany o to, skąd bierze się renesans popularności zespołu, Wiśniewski ma jasną odpowiedź. Tłumaczy to międzypokoleniową więzią: „Myślę, że każdy kto mnie pyta dlaczego zespół przeżywa taki renesans, no to głównie dlatego, że rodzice zabierali dzieci wtedy ze sobą i te dzieci dzisiaj przychodzą na koncert”. Ta teoria znalazła potwierdzenie podczas kameralnego koncertu w Ostrołęce, który artysta ceni za wyjątkowy kontakt z fanami. Podkreślił różnicę między masowymi imprezami a intymnymi spotkaniami: „Mniejsze wydarzenia powodują, że ja mam kontakt z publicznością, bo ich widzę. Na tych dużych wydarzeniach nie jesteś w stanie nikogo zobaczyć (...), a tutaj po prostu mogę podejść (...) sprawia mi to bardzo dużo radości, że mogę kogoś dotknąć i tym samym nawiązać taki bezpośredni kontakt”.
O przetrwaniu na scenie i „szorstkiej przyjaźni”
Trzy dekady na scenie to wieczność w polskim show-biznesie. Lider Ich Troje przyznaje, że sam nie wierzył w taką długowieczność projektu. Sekretem okazała się trudna, ale autentyczna relacja z Jackiem Łągwą. „W życiu dałbym sobie rękę uciąć, że to nie przetrwa, ale taka szorstka, ale prawdziwa przyjaźń pomiędzy mną a Jackiem spowodowała, że nadal się spotykamy, że nam się chce, że przeżyliśmy tyle wspaniałych przygód” – wyznał artysta.
Bezpośrednio o hejterach i recepcie na młodość
Michał Wiśniewski nigdy nie unikał trudnych tematów. W wywiadzie wprost odniósł się do osób, które go krytykują, wysyłając im mocny i bezpośredni komunikat: „...żeby w końcu przestali mi zawracać tyłek (...) i zajęli się po prostu sobą, a nas zostawili z naszą publicznością, bo nikt ich do mojej piaskownicy nie zaprasza”.
Pomimo upływu lat i ogromnego bagażu doświadczeń, artysta zachowuje w sobie młodzieńczego ducha, co traktuje jako klucz do swojej scenicznej energii. Jak sam mówi, zwracając się do fanów: „My będziemy się starzeć razem, ale to starzenie się (...) jest po prostu tylko i wyłącznie fizyczne, bo w głowie absolutnie nie, a jestem w dalszym ciągu takim małym chłopcem, jak byłem”.
Intymne spotkanie z legendą
Zanim doszło do rozmowy za kulisami, publiczność zgromadzona w Ostrołęce była świadkiem niezwykłego wydarzenia muzycznego. Akustyczny format koncertu okazał się strzałem w dziesiątkę. Wiśniewski i jego sceniczni kompani (m.in. Martyna Majchrzak i Ewa Agaś-Lange) zaprezentowali repertuar pełen intymnych ballad i dających do myślenia utworów, które w tej aranżacji wybrzmiały z nową siłą.
Charyzmatyczny wokalista prowadził ze słuchaczami swego rodzaju monolog, wplatając między piosenki osobiste historie i anegdoty. Atmosfera była tak wyjątkowa, że po ostatnim utworze jeszcze długo nie milkły brawa, a zewsząd dało się słyszeć jedno słowo: "fenomenalnie". To spotkanie na długo pozostanie w pamięci ostrołęckich fanów.
Zobaczcie fotorelację z koncertu przygotowaną przez Pawła Krupkę.