Niecodzienna transakcja na Kurpiach. Gdy "towarem" stała się... żona

Dalibyście wiarę, że to wydarzyło się naprawdę? A jednak! Nawet pisali o tym w gazetach...

Rolnik sprzedał... żonę

W kwietniu 1933 roku mieszkańcy kurpiowskiej wsi Łyse byli świadkami bezprecedensowego wydarzenia, które kilka lat później trafiło nawet na łamy "Głosu Sądownictwa". 43-letni rolnik Paulin S. dokonał transakcji, która dziś wydaje się nie do pomyślenia - sprzedał... swoją żonę Mariannę sąsiadowi za kwotę 100 złotych.

Sprawa wyszła na jaw dzięki protokołowi policyjnemu z 19 kwietnia 1933 roku. Według zeznań samego "sprzedawcy", transakcja odbyła się 18 kwietnia. Po otrzymaniu zapłaty, Paulin S. przekazał swoją małżonkę nabywcy - 27-letniemu Stanisławowi C., który zabrał ją do swojego domu. Co ciekawe, nowy "właściciel" postrzegał całą sytuację jako żart, choć nie przeszkodziło mu to w przyjęciu kobiety pod swój dach. Paradoksalnie, "nabywca" mieszkał... z żoną i teściową, które wypędziły Mariannę z domu, a wtedy Stanisław poszedł za nią do jej domu, w którym nie było już męża "sprzedawcy", bo poszedł nocować u swojej siostry.

100 złotych? Drogo!

Motywem sprzedaży był rzekomo trwający od roku romans Marianny z nabywcą. Jak zeznał Paulin S., nie mógł dłużej znosić tej sytuacji i postanowił "pozbyć się" żony, z którą związek małżeński zawarł w 1922 roku (według innych źródeł, w 1921 r., Paulin miał być już wówczas wdowcem, Marianna - młodą panną - red.).

Reakcja lokalnej społeczności była zaskakująca. Najbardziej wymowna była uwaga jednego z mieszkańców, który stwierdził, że "za 100 złotych mógłby przecież porządną krowę kupić".

Ta historia, choć brzmi jak anegdota, stanowi niezwykłe świadectwo obyczajowości międzywojennej wsi polskiej. Pokazuje też, jak bardzo zmieniły się standardy społeczne i prawne w ciągu ostatnich 90 lat. A odświeżono ją po latach na facebookowej stronie "Kurpie - historia i trwanie".