Dopłaty wyniosą połowę pensji minimalnej, czyli tyle ile wynosi obecnie wysokość zasiłku dla osób bezrobotnych - 794 zł. Resztę zapłaci pracodawca.
- Zamiast wypłacać zasiłki osobom tracącym pracę, lepiej przez pewien czas dopłacić pracodawcom do ich wynagrodzeń i utrzymać zatrudnienie. Dzięki temu ludzie będą mieli pracę i nie zasilą grona bezrobotnych - tłumaczy minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz.
Ustawa o ochronie miejsc pracy jest częścią szerszego planu Ministerstwa Pracy, którego celem jest powstrzymanie wzrostu bezrobocia w czasie spowolnienia gospodarczego. Składa się na niego m.in. ustawa uelastyczniająca czas pracy. Zakłada ona wprowadzenie do Kodeksu pracy rozwiązań, które pozwolą na bardziej elastyczną organizację czasu pracy w zakładach pracy, tj. możliwość wydłużania okresu rozliczeniowego do 12 miesięcy i tzw. ruchomy czas pracy. Powinno to umożliwić bardziej racjonalną organizację czasu pracy, wpłynąć na zwiększenie konkurencyjności firm, a poprzez to ułatwić zachowanie dotychczasowych i tworzenie nowych miejsc pracy.
W sumie na wsparcie bezrobotnych ministerstwo ma w tym roku 4,7 mld zł. To o 1,2 mld zł więcej niż rok wcześniej. Resort szacuje, że dzięki temu urzędy będą mogły pomóc ok. 500 tys. osób szukającym pracy. Dodatkowo w rezerwie ministra na programy specjalne jest jeszcze ponad 300 mln zł. Do tej puli trzeba doliczyć jeszcze 3,7 mld zł na zasiłki dla osób bez pracy.