Debata eOstrołęki i RCS Livestream pokazała, że mamy bardzo wyrównaną stawkę kandydatów na prezydenta Ostrołęki. Takiego wyboru mieszkańcy miasta nie mieli jeszcze nigdy. Startują zarówno reprezentanci dużych partii, kandydaci bezpartyjni czy doświadczeni lokalni samorządowcy. Wybór, na kogo postawić "x" przy urnie wyborczej nigdy nie jest łatwy, ale tym razem wyborcy mają wyjątkowo szeroki wybór. I tak powinno wyglądać święto demokracji.
Pamiętacie Bartłomieja Bodio? To były poseł na Sejm, który w 2018 roku stwierdził, że wystartuje na prezydenta Ostrołęki. Nie był w żaden sposób z Ostrołęką związany, a jego kampania wyborcza ograniczyła się głównie do postawienia przed ratuszem kabrioletu z naklejonym swoim nazwiskiem. To nie mogło się udać - na kandydata PSL zagłosowało jedynie 227 osób.
W końcu mamy wybory 2024 i "samorządowy dżemik" to już przeszłość. Prowadzona do tej pory kampania wyborcza i wczorajsza debata eOstrołęki i RCS Livestream pokazała, że kandydatów-widmo w naszym mieście nie mamy.
Nie ma już nikogo, który startuje, "aby wystartować". Jest szóstka kandydatów, która wychodzi w miasto. Kandydaci rozmawiają z mieszkańcami, przedstawiają swoje pomysły, prezentują się w mediach społecznościowych. Święto demokracji, jakim są wybory samorządowe, dały możliwość stworzenia dyskusji o Ostrołęce na niespotykanym dotąd, bardzo wysokim poziomie.
Na ten moment kampania wyborcza przebiega - poza, może nielicznymi wyjątkami - w atmosferze wzajemnego szacunku i merytorycznej debaty, a wysoki poziom debaty świadczy o dojrzałości politycznej kandydatów i ich zaangażowaniu w dobro Ostrołęki. A przecież o to w tym chodzi!
Wybory prezydenckie w Ostrołęce to ważny moment dla miasta. Mieszkańcy mają szansę wybrać włodarza, który pokieruje Ostrołęką w kolejnych latach. I już 7 kwietnia ten wybór będzie naprawdę szeroki. Konia z rzędem temu, kto już dziś wytypuje nazwisko osoby, która będzie najbardziej cieszyła się - dla pewności - 22 kwietnia, dzień po drugiej turze wyborów. Bo w to, że skończy się to w pierwszej turze, już chyba nikt nie wierzy.
1
6
21
24