– W tej chwili ropa zbliża się już do poziomu 50 dol. za baryłkę na londyńskiej giełdzie i to jest poziom oczekiwany, ponieważ coraz więcej ośrodków analitycznych wskazuje na kurczenie się tej nadpodaży, która powodowała ograniczenie możliwości wzrostowych surowca – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl.
Cena ropy rośnie od pierwszej połowy lutego, gdy sięgnęła minimów niewidzianych od pierwszej połowy poprzedniej dekady. Od tego czasu surowiec podrożał niemal o 75 proc. Mimo trendu wzrostowego kurs jest jednak bardzo wrażliwy na jednorazowe wydarzenia. Po 11 maja, gdy opublikowano dane o zmniejszeniu o 3,4 mln baryłek zapasów paliw w USA, cena poszła w górę. Tydzień później okazało się, że zapasy wzrosły o 1,3 mln baryłek, choć oczekiwano spadku o 3,1 mln. I ropa od razu potaniała o ponad 1,5 dolara na baryłce.
– Nadprodukcja była cały czas spora i w jakiś sposób utrzymywała ceny ropy na stosunkowo niskich poziomach. Te poziomy były oczywiście nie w smak, czyli były trudnością o charakterze wręcz budżetowym dla takich eksporterów jak np. Arabia Saudyjska czy Rosja, którzy próbowali się porozumieć w celu ograniczenia światowej nadprodukcji – mówi Bogucki. – Do takiego porozumienia nie doszło, ale w jakiś sposób rynek teraz też się bilansuje.
W połowie maja Goldman Sachs zwiększył swoją prognozę ceny ropy. Wcześniej przewidywał, że cena surowca może spaść nawet poniżej 20 dol. za baryłkę. Obecnie uważa, że w drugiej połowie roku średnia cena oscylować będzie wokół 50 dol. Także Bank Światowy podniósł prognozę średniorocznej ceny z 37 do 41 dol. za baryłkę.
– Prognozy Goldman Sachs mówią, że w perspektywie najbliższych tygodni rynek upora się z problemem nadprodukcji surowcowej. Wydaje się, że w najbliższym czasie prawdopodobne są przynajmniej częściowe wzrosty cen ropy i przekroczenie tego poziomu 50 dol. – ocenia Bogucki. – Trzeba jednak pamiętać o produkcji np. takich krajów jak Iran, który bynajmniej nie zamierza się zatrzymywać w skali swojego eksportu surowcowego, Iran musi odrabiać starty za okres, w którym był obłożony sankcjami i nie mógł sprzedawać ropy w takich ilościach, na jakie mógłby sobie pozwolić. I to będzie czynnik, który w jakiś sposób cały czas może te ewentualne wzrosty ograniczać czy hamować.