O radnej powiatu ostrołęckiego Agnieszce Jasionek (klub PiS) zrobiło się głośno po tym, jak rano pojawiło się nagranie jednej z organizacji zajmującej się ochroną zwierząt. Organizacja twierdzi, że odebrała radnej skrajnie zaniedbanego psa - radna twierdzi, że to nie jej pies. O tym, że sprawa dotyczy innej osoby, wskazuje też komunikat policji. Mimo to, organizacja DIOZ wystawiła na publiczną krytykę właśnie lokalną radną i złożyła na nią zawiadomienie do prokuratury.
Szokujące nagranie z interwencji DIOZ
DIOZ Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt poinformował rano o interwencji, jaka przeprowadzona została w powiecie ostrołęckim.
"Pies brodzący w błocie, w stanie skrajnego wyniszczenia, z brzuchem tak nabrzmiałym, że nie był w stanie sam wejść do budy. Pazury przerośnięte do poziomu, którego nie widuje się nawet u zwierząt po latach bez opieki. Kości wystające spod skóry. Ciało, które wygląda tak, jakby poddawało się z chwili na chwilę" - opisują działacze organizacji, zamieszczając szokujące nagranie.
Aktywiści DIOZ twierdzą, że pies należy do Agnieszki Jasionek - radnej powiatu ostrołęckiego z klubu PiS. Padają mocne oskarżenia. - Kobieta, której majątek według publicznego oświadczenia przekracza 2 miliony złotych, nie zapewniła swojemu psu nawet podstawowej opieki. Zwierzę dosłownie konało na łańcuchu - pisze organizacja.
Atmosfera podczas interwencji, co można zobaczyć na nagraniu, była napięta. Pies został zabrany i przewieziony na badania i diagnostykę. DIOZ twierdzi, że poinformowała także Prokuraturę Okręgową w Ostrołęce, a nawet prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Organizacja domaga się odpowiedzialności karnej, tymczasem radna uważa, że padła ofiarą nagonki.
Radna: "To nie mój pies"
Radna poinformowała nas, że "pies, który został zabrany przez Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt w nocy, nie jest moim psem ani psem mojej córki, Wiktorii Jasionek".
- Zwierzę nie przebywało na mojej posesji - oznajmiła Agnieszka Jasionek, dodając:
Jednocześnie podkreślam, że próby nadawania tej sprawie charakteru politycznego są bezpodstawne. Nie należę do żadnej partii politycznej. Proszę media i internautów o uszanowanie faktów i o powstrzymanie się od tworzenia nieprawdziwych powiązań. Zawiadamiam również, że w związku z naruszaniem dóbr osobistych moich i mojej córki zostaną podjęte odpowiednie kroki prawne.
Policja: "Właścicielką jest 78-latka". Czyli... nie radna
Prokuratura potwierdza, że dotarło do niej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. - Zawiadomienie jest w sprawie znęcania się nad zwierzęciem i dotyczy radnej powiatu ostrołęckiego - poinformowała nas rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce prok. Elżbieta Edyta Łukasiewicz.
Sprawą zajęła się też policja. Rzecznik prasowy ostrołęckiej komendy potwierdził, że działo się to po północy, ale wskazał, że właścicielką psa jest 78-letnia kobieta - więc nie może być to publicznie wskazana przez organizację radna.
- Informuję, że otrzymaliśmy zgłoszenie od jednej z fundacji zajmującej się ochroną zwierząt o odebraniu z jednej z posesji na terenie powiatu ostrołęckiego psa, który miał być zaniedbany. Ostrołęccy policjanci natychmiast podjęli działania w tej sprawie. Według dotychczasowych ustaleń interwencja fundacji została przeprowadzona kilka minut po północy na posesji, na której przebywała tylko 78-letnia mieszkanka powiatu ostrołęckiego, która jest właścicielem zwierzęcia. W tej sprawie pod nadzorem prokuratora są prowadzone dalsze czynności przez ostrołęckich policjantów - mówi nadkom. Tomasz Żerański.
DIOZ nie zaprzestaje oskarżeń. W komentarzach padają groźby
Organizacja DIOZ, która w nocy działała w tej sprawie na terenie powiatu ostrołęckiego, w nowym komunikacie przyznała, że pies... został zabrany z posesji kilka kilometrów od domu radnej. Mimo informacji policji, że właścicielką psa jest 78-letnia kobieta, DIOZ wciąż oskarża radną. Dzieje się to również w najnowszym wpisie.
- Skoro więc twierdzi dziś publicznie, że „to nie jej pies”, to pytamy oficjalnie - do kogo należy pies konający na nieruchomości, której jest współwłaścicielką według dokumentów złożonych przez nią samą? - pytają działacze DIOZ, którzy prowadzą już zbiórkę pieniędzy na rzecz psa.
Sprawa na pewno nie skończy się jedynie na tym, co wydarzyło się w piątek. Zaszła bowiem zdecydowanie za daleko - pod adresem radnej i jej rodziny padają w komentarzach groźby, a nagrania opublikowane przez organizację DIOZ wygenerowały ogromne zasięgi.



fot. DIOZ




2
3
10
21