eOstroleka.pl
Powiat ostrołecki, HISTORIA

Śmierć przyszła nocą, czyli tragedia rodziny Kurpiewskich. Byli ofiarami bestialstwa

REKLAMA
zdjecie 3563
zdjecie 3563
REKLAMA
zdjecie 3563

Podostrołęcki Łęg był przed laty świadkiem niewyobrażalnej zbrodni. Brutalne zabójstwo rodziny Kurpiewskich wstrząsnęło regionem w 1920 roku.

Do masowych morderstw o charakterze kryminalnym dochodzi bardzo rzadko, lecz w naszym regionie takie przypadki się zdarzały. W grudniu 1974 r. w Pełtach (gm. Myszyniec), zamordowana została 6-osobowa rodzina, a jednego ze sprawców skazano na karę śmierci. Lecz to nie jedyna tego typu zbrodnia. Inna miała miejsce ponad pół wieku wcześniej.

Doszło do niej 6 stycznia 1920 roku w Łęgu koło Ostrołęki. Pod osłoną nocy w brutalny sposób wymordowana została trzyosobowa rodzina Kurpiewskich: 70-letnia Teofila; jej 40-letni syn Franciszek oraz 16-letni wnuk Stanisław.

Rewizja przyniosła efekt

Od początku podejrzewano, że zabójców było trzech i że zbiegli oni w kierunku Warszawy. Dlatego też dochodzenie częściowo poprowadzone zostało również przez warszawskich śledczych.

Szybko przyniosło one efekty. Śledczy zarządzili rewizję w mieszkaniu Franciszka Łączyńskiego przy ulicy Tarchomińskiej 3 na Pradze. Łączyńskiego w domu nie było, a jego żona Stefania wyjaśniła, że wyjechał on "na prowincję". Był tam za to Szczepan Słowikowski - żołnierz-dezerter, który został od razu aresztowany.

W czasie rewizji w mieszkaniu i na strychu znaleziono narzędzia zbrodni z Łęgu, m.in. raszplę szewcką.

Ukrywał się - do czasu

Po tym, jak zatrzymano Słowikowskiego, śledztwo stanęło w martwym punkcie. Wszystko dlatego, że pozostali mordercy wiedzieli, że śledczy drepczą im po piętach i skrupulatnie wybierali kryjówki.

Jako głównego sprawcę wytypowano wspomnianego już Łączyńskiego. Ten jednak bawił się w kotka i myszkę z organami ścigania. Kiedy policja wkraczała do jego domu, potrafił ukrywać się w piwnicach, komórkach, a nawet w beczkach lub też po prostu uciekać. W jednym z przypadków opuścił się po lince z pierwszego piętra i przeskoczył przez parkany.

- Żywcem się nie dam! - miał mówić Łączyński swoim znajomym.

W końcu jednak został otoczony w mieszkaniu niejakiej Sokołowskiej przy ul. Wiosennej 10 w Warszawie. Kiedy policjanci zapukali do drzwi, Łączyński próbował dać dyla przez okno, ale zobaczył lufy rewolwerów i się cofnął. Już po chwili był w rękach wywiadowców.

Zabijanie sprawiało mu przyjemność

Trzecim zbrodniarzem okazał się Jan Bałkiewicz. Po dokonaniu morderstwa wstąpił do wojska, by w ten sposób zatrzeć ślady. Zatrzymano go przy udziale żandarmerii. To właśnie Bałkiewicz miał być najbardziej okrutnym mordercą i dokonywać zbrodni dla przyjemności, którą sprawiały mu jęki zabijanych. Policjantom opowiadał o morderstwie w Łęgu ze spokojem i ze szczegółami, dotyczącymi nawet najbardziej wrażliwych momentów.

Motyw zbrodni miał być rabunkowy, sprawcy ukradli pieniądze. Później zostali oddani pod sąd doraźny, a ich los pozostał nieznany. Swoją drogą, ciekawe to były czasy - ochrona danych osobowych nie istniała i wszyscy z gazet mogli dowiedzieć się, kto tak naprawdę jest przestępcą.

Wasze opinie

STOP HEJT. Twoje zdanie jest ważne, ale nie może ranić innych.
Zastanów się, zanim dodasz komentarz
Brak możliwości komentowania artykułu po trzech dniach od daty publikacji.

Brak Waszych opinii do tego artykułu, bądź pierwszy.

Kalendarz imprez
sierpień 2025
PnWtŚrCzPtSoNd
 28  29  30  31 dk1 dk2 dk3
 4  5 dk6  7 dk8  9 dk10
 11  12  13  14  15 dk16 dk17
 18  19  20  21  22  23 dk24
 25  26  27  28  29  30 dk31
×