"Witryna Wiejska" zainteresowała się wyborami sołeckimi w gminie Lelis - a konkretnie przypadkami, w których wybory odbywają się... w domu sołtysa. W artykule Przemysława Chrzanowskiego nazwano je "wyborami w oparach skwierczących schabowych".
O wyborach, które odbywają się w domu sołtysa dla "Witryny Wiejskiej" wypowiada się Kamil Stepnowski, radny gminy Lelis i sołtys wsi Aleksandrowo:
To jest jak wizyta księdza. W reprezentatywnym pokoju pod oknem stoi wielki stół. Zasiadają za nim wójt, urzędnik, który wszystko protokołuje oraz sołtys, czyli gospodarz tego miejsca. Naprzeciwko na krzesłach, jakie w domu tylko są, zajmują miejsca przybyli mieszkańcy. Czasami to prawdziwy tłum. Ludzie siedzą nie tylko we wspomnianym pokoju, ale i na korytarzach, w sąsiednim pokoju, w kuchni, czy pod drzwiami do łazienki. Zwykle nie słychać co mówi wójt, bo jego głos nie przenika przez ściany
W artykule czytamy, że problem jest z utrzymaniem tajności takich wyborów. Stepnowski opisuje, że podczas jednych z takich wyborów urzędujący sołtys... przegrał we własnym domu, po czym wszystkich wyprosił. Padł też przykład wsi Kurpiewskie, gdzie w domu sołtysa w wyborach uczestniczyły 83 osoby.
Były już sołtys Obierwi Robert Niedzwiecki powiedział "Witrynie Wiejskiej", że w przypadku wyborów w domu sołtysa większość osób nie czuje się komfortowo i woli nie korzystać z prawa wyborczego w takim przypadku.