Dramatyczne sceny rozegrały się w czwartek po godzinie 11:00 na drodze krajowej nr 61 w Małkach. Skoda wypadła z drogi, dachowała w rowie, a kierowca uciekł z miejsca zdarzenia, zostawiając rannego pasażera.
Kierujący skodą nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze, stracił panowanie nad pojazdem i zjechał do przydrożnego rowu, gdzie auto dachowało. W wyniku zdarzenia do szpitala przewieziono 29-letniego mężczyznę. Na szczęście obrażenia, jakich doznał, nie zagrażały jego życiu ani zdrowiu. Badanie alkomatem wykazało jednak, że poszkodowany miał w organizmie 1 promil alkoholu.
Kierowca uciekł, ale...
Pierwotnie funkcjonariusze zakładali, że to 29-latek prowadził pojazd. Podczas dalszych czynności okazało się jednak, że był on jedynie pasażerem. Prawdziwy sprawca wypadku – 26-letni kierowca – zdążył już opuścić miejsce zdarzenia.
Mężczyzna pozostawał poszukiwany przez całą dobę. Dopiero w piątek, 27 czerwca, o godzinie 8:00 rano stawił się dobrowolnie w makowskiej komendzie policji.
26-latek nie tylko przyznał się do kierowania pojazdem w dniu wypadku, ale także do tego, że robił to będąc pod wpływem alkoholu. Mężczyzna usłyszał zarzut kierowania w stanie nietrzeźwości, do którego się przyznał.
Apel służb mundurowych
Policjanci po raz kolejny przypominają o śmiertelnym zagrożeniu, jakie stanowią nietrzeźwi kierowcy.
– Alkohol negatywnie działa na organizm człowieka. Tracimy zdolność koncentracji i poczucie rzeczywistości. Zdecydowanie wydłuża się zdolność oceny sytuacji i czas reakcji – podkreślają mundurowi.
Funkcjonariusze kategorycznie apelują: nigdy nie wolno wsiadać za kierownicę po alkoholu! Pijany kierowca to śmiertelne zagrożenie dla wszystkich uczestników ruchu drogowego.
Sprawa będzie miała swój finał w sądzie, gdzie 26-latek odpowie za swoje czyny.