eOstroleka.pl
Ostrołęka,

Film o rotmistrzu Pileckim w muzealnym kinie. A przed filmem spotkanie z producentem [ZDJĘCIA]

REKLAMA
zdjecie 9327
zdjecie 9327
fot. MŻWfot. MŻW
REKLAMA

W ramach cyklicznego projektu “Filmowe Środy” w Muzeum Żołnierzy Wyklętych zaprezentowano widzom film Rotmistrz Pilecki”. Przed seansem widownię czekała niespodzianka - spotkanie z producentem i autorem jednej z biografii Pileckiego. 

Do udziału w rozmowie o rotmistrzu Witoldzie Pileckim, jednym z najważniejszych bohaterów walk niepodległościowych, o jego losie, filmie opowiadającym o jego życiu, ciężkiej służbie i walce o Polską wolność i niepodległość, Muzeum Żołnierzy Wyklętych zaprosiło producenta filmu Miłosza Lodowskiego, a także autora jednej z biografii Pileckiego – Jarosława Wróblewskiego. Goście opowiedzieli o mniej znanym obliczu rotmistrza.

Konglomerat tradycyjnego polskiego myślenia patriotycznego w połączeniu z podejściem biznesowym to jest coś, co ja odnajduję w postaci Pileckiego. (...) Pilecki również nie miał środków, odziedziczył bardzo zadłużony mająteczek rodzinny. W zasadzie rozpoczynał od zera.

mówił Miłosz Lodowski, mając na myśli zaangażowanie rotmistrza w rozwój wspólnot lokalnych, w małe przedsięwzięcia. –

Zawsze cieszę się takimi spotkaniami, bo mieliśmy nigdy nie rozmawiać o Witoldzie Pileckim. Taki był plan komunistów. Miał zostać totalnie wymazany z polskiej historii. Ukazywały się jakieś w PRL artykuły, ale to wszystko kończyło się na Auschwitz. Tata Pileckiego dostał nakaz pracy w Ołońcu, w regionie Karelii. To jest na północy, blisko granicy z Finlandią. Wychowywany był w polskim domu, jego mama Ludwika Osiecimska czytała mu “Trylogię”, “Pana Tadeusza”, bajki polskie, na ścianach wisiały grafiki Artura Grottgera. Dziadek Witolda Pileckiego walczył w powstaniu styczniowym, 7 lat był na zsyłce. Bracia jego mamy też walczyli w powstaniu.

mówił z kolei Jarosław Wróblewski.

Jarosław Wróblewski dodał, że Pilecki był humanistą, romantykiem – pisał wiersze, malował obrazy, grał na pianinie, gitarze.

Gdy analizowałem jego wiele działań na różnej płaszczyźnie, i w czasie pokoju, i w czasie wojny, wspólnym mianownikiem była służba. (…) To był człowiek, który wyłamuje się różnym schematom. To był ziemianin, który wpisywał dumnie, że jest rolnikiem.

Jarosław Wróblewski przyznał, że najtrudniejszym do napisania rozdziałem jego książki to ten o Auschwitz, kiedy musiał „wejść w tak straszne piekło, jakie Niemcy tam zrobili na wielu płaszczyznach.”

Zachęcam do przeczytania „Raportów z Auschwitz”. Jesteśmy mu to winni. Pokazał w tym raporcie, jak możemy ocalić w piekle człowieczeństwo. Gdy umierasz z głodu, a ty dzielisz się chlebem. Coś cię do tego popycha. Tam się dokonała wielka rzecz, jedno z najpiękniejszych wydarzeń w jego życiu – to była Wigilia ponad podziałami politycznymi. Wszyscy rzucali się sobie na szyje, życzyli sobie życia w wolnym kraju, w szacunku, śpiewali kolędy, byli ze sobą.

mówił Wróblewski.

Miłosz Lodowski opowiedział o dwóch scenach z „Raportów”, które na nim zrobiły akurat największe wrażenie.

Tam jest bardzo gorzka myśl Pileckiego, która mnie bardzo uderzyła, a poprzedza ten wspaniały wieczór wigilijny: że Polakom codziennie trzeba pokazywać stosy polskich trupów, żeby w końcu przestali się kłócić. To konkluzja, która powinna przeorać nasze serca, szczególnie teraz, gdy mamy wojnę za granicą. Jeśli my nie wykorzystamy momentu historycznego, w którym się znaleźliśmy, to nikt nam tego nie wybaczy. (…) Druga sprawa: charyzma. To nie była charyzma człowieka, który stale chciał być na froncie. To charyzma człowieka niesamowicie wycofanego. Jest fantastyczna scena, gdy Pilecki sam sobie robi zarzuty, że nie jest doskonały, gdy zderzył się z postacią Kolbego.

Podczas spotkania poruszono też temat okrutnego komunistycznego śledztwa, zakończonego wyrokiem i strzałem w tył głowy.

Pilecki powiedział, że Oświęcim to była igraszka w porównaniu z więzieniem mokotowskim. W Auschwitz był 2 lata i 7 miesięcy, na Rakowieckiej rok i kilkanaście dni. A jednak czemu to miejsce było dla niego takie straszne? Jak się rozmawiało z żołnierzami Armii Krajowej, którzy byli przetrzymywani w tych więzieniach i się pyta ich, która okupacja i metody były gorsze, to pada odpowiedź, że właśnie te sowieckie. Niemców przesłuchanie trwało 2 tygodnie ostrego bicia i jak niczego nie wydusili, kończyło się. Tam 2-3 miesiące, pół roku. Był czas, można było niszczyć człowieka, torturować.

przypomniał Jarosław Wróblewski.

 

Źródło: eOstroleka.pl/Muzeum Żołnierzy Wyklętych

Wasze opinie

STOP HEJT. Twoje zdanie jest ważne, ale nie może ranić innych.
Zastanów się, zanim dodasz komentarz
Brak możliwości komentowania artykułu po trzech dniach od daty publikacji.
Komentarze po 7 dniach są czyszczone.
Kalendarz imprez
kwiecień 2024
PnWtŚrCzPtSoNd
dk1 dk2 dk3 dk4 dk5 dk6 dk7
dk8 dk9 dk10 dk11 dk12 dk13 dk14
dk15 dk16 dk17 dk18  19 dk20 dk21
dk22 dk23 dk24  25  26 dk27  28
dk29  30  1  2  3  4  5
×