
Sprawca ataku zatrzymany przez policję (fot. lodzka.policja.gov.pl)
19 października po godzinie 11.00 policjanci zostali powiadomieni o zdarzeniach, do których doszło w siedzibie PiS przy ul. Sienkiewicza w Łodzi. Do pomieszczenia, w którym znajdowało się dwóch pracowników biura wszedł mężczyzna, który oddał z posiadanej broni kilka strzałów jak się okazało śmiertelnych dla 62-letniego pokrzywdzonego.
Marek Rosiak, asystent eurodeputowanego Janusza Wojciechowskiego, zginął w ataku w biurze PiS w Łodzi. Zmarł w wyniku postrzału. Druga osoba, ugodzona nożem, walczy o życie. Sprawca został zatrzymany. To, według informacji RMF FM, 62-letni Ryszard C., mieszkaniec Częstochowy. Mężczyzna miał krzyczeć, że nienawidzi PiS-u i chce zabić Kaczyńskiego.
Chciał zabić Kaczyńskiego
Według wstępnych informacji, mężczyzna wtargnął do biura poselskiego Jarosława Jagiełły, przy ul. Sienkiewicza po godz. 11. W rękach miał nóż i przerobioną broń gazową. Wykrzykując antypisowskie hasła, zaatakował dwie osoby.
- Mężczyzna krzyczał, że to akt nienawiści, że nienawidzi PiS-u - powiedział w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Konradem Piaseckim eurodeputowany Janusz Wojciechowski. Twierdził, że chce zabić Kaczyńskiego.
Powystrzelam wszystkich pisowców
Według naocznego świadka starszy mężczyzna, oddał kilka strzałów. Jego zdaniem napastnik miał "około 70 lat".
- Mężczyzna wszedł, bo drzwi są otwarte - zbieramy podpisy poparcia - opowiadał reporterce RMF FM Czesław Tetlatycki z łódzkiego PiS-u. Doszło do scysji między napastnikiem a asystentem europosła Janusza Wojciechowskiego. Wyciągnął pistolet i zaczął strzelać, mówić, że wszystkich pisowców powystrzela.
- Gdy mężczyźnie zabrakło nabojów - relacjonował Tetlatycki - poderżnął gardło osobie, która próbowała go powstrzymać. Przybiegła straż miejska i doszło do obezwładnienia napastnika.
Odpowiedzialność ponosi rząd
Wiadomo, że zginął Marek Rosiak, mąż byłej wiceprezydent Łodzi, asystent europosła PiS Janusz Wojciechowskiego; ranny został 39-letni asystent posła Jarosława Jagiełły - poinformował radny Czesław Telatycki.
Napastnik został zatrzymany przez policję. Wcześniej został obezwładniony przez strażników miejskich. Mundurowi zjawili się na miejscu błyskawicznie, bo siedziba straży miejskiej jest w pobliżu biura.
Policja poinformowała, że napastnik przyjechał do Łodzi kilka dni wcześniej.
- To wydarzenie nie miało charakteru przypadkowego. To jest wynik wielkiej kampanii nienawiści. "Moherowe berety" Donalda Tuska, to był jej początek. Potem było "dorzynanie watahy" i "bydło". Odpowiedzialność za to ponosi rząd - powiedział Jarosław Kaczyński.
[źródło: RMF FM / lodzka.policja.gov.pl]