Dlaczego Rosjanie umyli wrak tupolewa?

Smoleńsk: W drugą rocznicę tragedii tylko jeden fotograf i kilka ekip telewizyjnych zostało upoważnionych do wejścia za barierę na lotnisku Siewiernyj, za którą leży wrak tupolewa. Zdjęcia szczątków wywołały burzę w mediach, a dziś stawiane są pytania, czy Rosjanie mogli zniszczyć dowód w śledztwie po katastrofie smoleńskiej.

„Nasz Dziennik” pisze, że dziennikarze byli zaskoczeni „zrewitalizowanym”, w miarę zadbanym fragmentem części kadłuba.

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy nie ma żadnych informacji o tym, że Rosjanie umyli szczątki samolotu. Prawnicy nie kryją zdumienia - wrak to dowód w sprawie i jako taki powinien być w stanie takim, jakim był w chwili zdarzenia.

Bogdan Święczkowski, prokurator w stanie spoczynku, były szef ABW, mówił w rozmowie z „ND”: - Wrak samolotu, to materiał dowodowy, który nie powinien być nikomu udostępniony.(...) Jeżeli dowód nie został przebadany, nie mogą podchodzić do niego osoby postronne. Ktoś przecież mógłby coś podrzucić, lub coś zabrać. Możemy domniemywać, że chodzi tu o zdezawuowanie ewentualnych wyników badań w przyszłości. Zawsze wtedy strona rosyjska będzie mogła powiedzieć, że coś zostało podrzucone lub zabrane i że to nie była ich wina.

Z kolei mecenas Rafał Rogalski, obrońca i pełnomocnik rodzin ofiar, zaznaczył, że wrak powinien zostać od razu po katastrofie przetransportowany do hangaru. - Daleki jestem od twierdzenia, że chodzi o zacieranie śladów. Ale na pewno to nie powinno mieć miejsca - stwierdził w „Naszym Dzienniku”.

Przypomnijmy, że tuż po katastrofie, dziennikarze zarejestrowali, jak Rosjanie wybijają szyby okien samolotu, tną piłami poszczególne części maszyny czy przewody.


[źródło: Nasz Dziennik / mypis.pl]