Choć kolej w mieście przeżywa swoisty renesans, infrastruktura najwyraźniej nie nadąża za rzeczywistością. Czytelnik eOstrołęki zwrócił uwagę na nieco absurdalny problem, z którym muszą mierzyć się pasażerowie ostrołęckiego dworca kolejowego.
Jeszcze kilka lat temu połączenia kolejowe z Ostrołęki były jedynie w kierunku Warszawy, głównie do Tłuszcza. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej – pociągi kursują regularnie do Tłuszcza i dalej do Warszawy, ale też do Białegostoku czy Olsztyna, a kolej staje się realną i chętnie wybieraną formą transportu.
Jednak w ślad za wzrostem liczby podróżnych nie poszły odpowiednie zmiany infrastrukturalne. Zamiast powrotu kas biletowych, zlikwidowanych już lata temu, pojawiła się niewielka poczekalnia. A teraz – długo wyczekiwany biletomat, który miał być rozwiązaniem problemów, stał się źródłem kolejnych i to dość niespodziewanych komplikacji.
Automat nie tam, gdzie trzeba
Zamiast stanąć w holu dworca lub tuż obok wejścia na peron – biletomat ustawiono… po drugiej stronie ulicy, przy sklepie, obok paczkomatu. Pasażerom może być trudno go zauważyć, a dojście do niego zajmuje małą chwilę. Dla młodej osoby nie stanowi to większego problemu. Ale co z pasażerami w podeszłym wieku, osobami z ograniczoną mobilnością czy tymi, którzy pojawiają się na peronie tuż przed odjazdem pociągu?
- Jest on ustawiony w mało widocznym miejscu, obok paczkomatu przy sklepie, który znajduje się po drugiej stronie ulicy. Spacer z dworca kolejowego do i z automatu potrwa około 10 minut. Powoduje to wykluczenie dla osób starszych, które mogą być tego nieświadome i narażone na dodatkowe opłaty - a wiemy że budżet emerytów nie jest zbyt duży. Wykluczenie powstaje również dla osób, które okazjonalnie korzystają z kolei. Jest to też dodatkowe utrudnienie dla osób w pośpiechu - pisze nasz czytelnik.
Dlaczego biletomat stanął właśnie tam? O tym już wkrótce w naszym serwisie.