Radny z Sosnowca Damian Żurawski postanowił przerwać milczenie i odpowiedzieć na fali krytyki, która spadła na jego akcję pomocową dla dwóch braci z Ostrołęki. W emocjonalnym oświadczeniu nie ukrywa rozgoryczenia z powodu ataków na zbiórkę, która miała pomóc dzieciom żyjącym w trudnych warunkach.
Ponad 86 tysięcy złotych udało się zebrać sosnowieckiemu radnemu-filantropowi Damianowi Żurawskiemu dla braci z Ostrołęki - jeden z nich zwrócił się do niego z prośbą o pomoc. Ale nie obyło się bez problemów.
"Niektórzy zamiast wesprzeć zaczęli w podły sposób komentować, że tej rodzinie 'pomoc się nie należy', że mama wygląda na zdrową i 'powinna iść do pracy'" - pisze Żurawski w swoim oświadczeniu. Radny ujawnia, że spotkał się z komentarzami nazywającymi matkę chłopców "nierobem" oraz groźbami zgłoszenia zbiórki. "Ludzie, co z Wami? Przecież pomagamy dzieciom!" - pyta radny, podkreślając, że celem akcji jest pomoc najmłodszym, a nie ocenianie dorosłych.
Płacz matki przez telefon
Najbardziej poruszający fragment oświadczenia dotyczy reakcji matki chłopców na informację o krytyce zbiórki. "Musiałem o tym wszystkim powiedzieć mamie chłopaków, słyszałem przez telefon jej płacz" - relacjonuje Żurawski.
Kobieta poprosiła Żurawskiego, aby to on zajął się wszystkimi zakupami i dokumentował każdy wydatek. "Bo boi się, że przez zazdrość i hejt ktoś jeszcze spróbuje im zaszkodzić" - wyjaśnia motywację tej decyzji. Żurawski informuje, że pieniądze pójdą na podstawowe potrzeby:
- opłacenie czynszu
- obiady w szkole
- korepetycje z angielskiego
- nowe biurka i komputer
- meble i remont mieszkania
"Wszystko, co daje dzieciom szansę na rozwój i zwykłą codzienność" - podkreśla radny, zapewniając o dokumentowaniu każdego wydatku.
"To jest zwykła, ludzka godność"
Szczególnie wymowny jest fragment dotyczący 10-letniego Olka, który "może pierwszy raz wybrać i kupić sobie nowe buty i ubrania wraz ze swoim starszym bratem". Żurawski podkreśla: "To nie są luksusy. To jest zwykła, ludzka godność".
Radny nie ukrywa, że sprawa mocno go przytłoczyła. "Musiałem czytać pełne złośliwości komentarze, odbierać telefony z pretensjami" - opisuje swoje doświadczenia z ostatnich dni.
W zakończeniu swojego oświadczenia Żurawski formułuje mocny apel: "Krytyka nie kupi zeszytów, zgłoszenie zbiórki nie odmaluje ścian i nie zapełni lodówki. Hejt nie sprawi, że te dzieci będą miały łatwiej. Ale Wasza pomoc - tak".
"Ci, którzy krytykują, nie zmienią nic. Ci, którzy pomagają, zmieniają wszystko" - kończy swoje przemyślenia radny.