PO za aferę Amber Gold obwinia... PiS. I próbuje wyciszyć całą sprawę

Od kilku tygodni widać próby bagatelizowania przez Platformę Obywatelską afery Amber Gold i zrzucania winy za przestępczą działalność Marcina P. m.in. na PiS. Potwierdzają to przekazy, do których dotarła „Rzeczpospolita”.

Wynika z nich, że 11 sierpnia, w czasie zamieszania wokół syna premiera i przed zabraniem głosu przez Donalda Tuska, posłowie PO otrzymali następującą instrukcję tego, co mają mówić: Pierwsze wyroki w sprawie Marcina P. zapadły w czasie rządów Jarosława Kaczyńskiego. PiS nadzorował wówczas służby specjalne oraz prokuraturę i miał możliwość podjęcia odpowiednich kroków.

Z przekazu można dowiedzieć się także, że gdyby organy państwa zadziałały za rządów PiS i SLD w sposób właściwy, nie byłoby dziś problemów z Amber Gold.

Natomiast z notatki - tym razem z 7 września - można się dowiedzieć, że sprawa notatki ABW to wątek poboczny, premier zrobił wszystko to, co do niego należało, a kierowanie przez opozycję kolejnych zawiadomień do prokuratury to nowy sposób na polityczne życie.

Z kolei Artur Kowalski pisze w „Naszym Dzienniku”, że W ciągu ostatnich dni politycy Platformy Obywatelskiej prowadzą zmasowaną akcję zmierzającą do odwrócenia uwagi opinii publicznej od sedna afery, a to widowiskowym manewrem ze zrobienia z Romana Giertycha adwokata syna Donalda Tuska czy plotkami o uczynieniu z Joanny Kluzik-Rostkowskiej wiceministra finansów, jak też powrotem do koncepcji postawienia przed Trybunałem Stanu Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry.

W „ND” możemy też przeczytać, że Posłowie nie zajmą się na razie projektami uchwał Solidarnej Polski oraz Prawa i Sprawiedliwości dotyczącymi powołania sejmowej komisji śledczej w sprawie Amber Gold. Marszałek Sejmu Ewa Kopacz wyjaśniała (…), iż odesłała je prawnikom do oceny.


[źródło: Rzeczpospolita / Nasz Dziennik / mypis.pl]