Romanowi Giertychowi nie podoba się to, że to prokuratura w Ostrołęce ma rozpoznać sprawę, w której jest zawiadamiającym. Twierdzi, że to "sposób przedłużenia i rozmydlenia postępowania".
Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce prowadzi postępowanie sprawdzające zainicjowane zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa złożonym przez posła Romana Giertycha dotyczące przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Chodzi o nagrania rozmów Giertycha z Donaldem Tuskiem, które wyemitowała Telewizja Republika.
Ale Romanowi Giertychowi najwyraźniej nie w smak, że musi pofatygować się do Ostrołęki. Najpierw twierdził, że nic nie wie o zaplanowanym na poniedziałek przesłuchaniu.
"Od dziennikarzy się dowiaduję, że jutro w Ostrołęce mam zeznawać. jako pokrzywdzony i zawiadamiający o nielegalnym wypłynięciu taśm z prokuratury do TV Republika. Ponoć informacja pochodzi od rzecznika tamtejszej prokuratury. Kochana Prokuraturo! Powiadomcie może najpierw świadka, ustalcie termin, a później ogłaszajcie mediom, bo niepotrzebnie niektórzy dziennikarze już się tam wybierali" - pisał dzień przed terminem przesłuchania.
Ostatecznie się na nie nie stawił, usprawiedliwiając jednak nieobecność.

Giertych nie dotarł na przesłuchanie do Ostrołęki. "Kontaktował się i..."
Poseł Roman Giertych nie stawił się na przesłuchanie w Ostrołęce. - Zaplanowane na dzisiaj przesłuchanie Romana Giertycha w Prokuraturze Okręgowej w Ostrołęce nie odbędzie się z uwagi na "obowiązki…
Na tym jednak poseł Koalicji Obywatelskiej nie poprzestał - wczoraj zamieścił kolejny wpis, w którym stwierdził, że "wyniesienie tej sprawy do Ostrołęki" ma w jego ocenie przedłużyć i rozmydlić postępowanie.
Warto podkreślić, że Roman Giertych jest w tej sprawie zawiadamiającym i jako potencjalnemu pokrzywdzonemu powinno mu raczej zależeć, by zostać jak najszybciej przesłuchanym i by organy ścigania zajęły się tą sprawą niezwłocznie. Być może zamiast na Ostrołękę narzekać, lepiej do niej przyjechać.