Mężczyzna sparaliżowany w wieku 5 lat w wypadku samochodowym wywalczył w ostrołęckim sądzie zadośćuczynienie i rentę. Sprawa trafi teraz do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku.
Historia, która rozegrała się 18 maja 2002 roku, wciąż budzi emocje. Pięcioletni chłopiec podróżujący w foteliku dziecięcym stał się ofiarą wypadku spowodowanego przez własnego ojca. Kierowca nie dostosował techniki jazdy do warunków drogowych, zjechał na przeciwległy pas i zderzył się czołowo z nadjeżdżającym pojazdem.
Konsekwencje tamtego dnia były tragiczne. Chłopiec doznał uszkodzenia kręgosłupa i przerwania rdzenia kręgowego, co spowodowało porażenie kończyn dolnych. Z bardzo aktywnego dziecka, które uwielbiało grać w piłkę nożną, stał się osobą sparaliżowaną, całkowicie zależną od pomocy innych.
- Spędził ponad pół roku w placówkach medycznych, gdzie przeszedł liczne zabiegi. Przez większość dzieciństwa towarzyszył mu ból - wskazał sąd.
Walka prawna trwała latami
Po wypadku ubezpieczyciel przeprowadził postępowanie likwidacyjne, które zakończyło się ugodą pozasądową. Rodzice chłopca otrzymali 200 tysięcy złotych tytułem zadośćuczynienia i kosztów leczenia, jednocześnie zrzekając się dalszych roszczeń. Jednak gdy pokrzywdzony osiągnął pełnoletność, postanowił walczyć o sprawiedliwość.
W 2021 roku złożył pozew przeciwko ubezpieczycielowi, domagając się m.in.:
- 1,2 miliona złotych zadośćuczynienia
- ponad 18 tysięcy złotych miesięcznej renty na zwiększone potrzeby
- ponad 4 tysięcy złotych miesięcznej renty za utratę zdolności do pracy
Ubezpieczyciel bronił się, powołując się na zawartą 20 lat wcześniej ugodę.
26 sierpnia 2024 roku Sąd Okręgowy w Ostrołęce wydał częściowo korzystny dla powoda wyrok. Uznał, że zrzeczenie się roszczeń przez rodziców było nieważne, gdyż nie uzyskali zgody sądu opiekuńczego na czynność prawną przekraczającą zwykły zarząd majątkiem małoletniego.
Uwzględnił powództwo w części, tj. co do kwoty 800.000 zł z ustawowymi odsetkami za opóźnienie tytułem zadośćuczynienia; co do kwoty 9.411 zł miesięcznie wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie, począwszy od lipca 2024 r. – tytułem renty na zwiększone potrzeby; co do kwoty 182.092 zł z ustawowymi odsetkami za opóźnienie tytułem skapitalizowanej renty na zwiększone potrzeby; co do kwoty 1.640,86 zł miesięcznie z ustawowymi odsetkami za opóźnienie, począwszy od lipca 2024 r. – tytułem renty za utratę zdolności do pracy zarobkowej; co do kwoty 49.971,28 zł z ustawowymi odsetkami za opóźnienie – tytułem skapitalizowanej renty za utratę zdolności do pracy zarobkowej.
W pozostałej części Sąd Okręgowy powództwo oddalił. Biegli ustalili łączny stały uszczerbek na zdrowiu powoda na poziomie 205 procent.
Życie mimo przeciwności
Pomimo dramatycznych okoliczności, mężczyzna nie poddał się. Ukończył studia licencjackie z administracji publicznej i magisterskie z zarządzania. Nie może jednak podjąć pracy zgodnej z wykształceniem ze względu na bariery architektoniczne w lokalnych urzędach. Jest zawodnikiem sekcji koszykówki na wózkach i lekkiej atletyki. Wraz z partnerką zdecydował się na procedurę in vitro z powodu niepłodności będącej skutkiem wypadku – para doczekała się córki.
Jednak, jak opisuje sąd:
Wiele czasu spędził w szpitalach a przez większość dzieciństwa towarzyszył mu ból. Obecnie wymaga wzmożonej pomocy w wielu codziennych czynnościach, w tym w zakresie utrzymania higieny, ubierania się, przygotowywania posiłków oraz opuszczania domu. Nie jest nawet w stanie wziąć na ręce swojej kilkumiesięcznej córki. W ocenie Sądu, krzywda powoda jest wyjątkowo duża. Powód nie pamięta nawet jak funkcjonował wcześniej, bez pomocy wózka inwalidzkiego. Utrata sprawności fizycznej pozbawiła go szans na normalne życie i realizację wielu planów związanych ze sportem, nauką czy aktywnością zawodową. Pozbawiła go też wielu codziennych doświadczeń i przyjemności. Przez wiele lat powód zmagał się z dojmującą samotnością, jej wizją do końca życia oraz przeświadczeniem o swojej nieprzydatności jako mężczyzny. Fakt, że obecnie może cieszyć się relacją uczuciową i nowo narodzonym dzieckiem oraz stara się być możliwie aktywnym (udziela się w klubie sportowym) świadczy – zdaniem Sądu Okręgowego – tylko o sile jego charakteru, która nie umniejsza jednak stopnia doznanych i odczuwanych cierpień. Rokowania na poprawę stanu zdrowia powoda są niepomyślne. Przy braku działań prewencyjnych narażony jest na dalsze komplikacje zdrowotne. Włączana rehabilitacja służy jedynie utrzymaniu obecnego stanu zdrowia i zapobieganiu dalszym powikłaniom. Nie doprowadzi ona do znaczącej poprawy.
Obie strony wniosły apelacje od wyroku pierwszej instancji. Jeszcze w czerwcu sprawę rozpozna Sąd Apelacyjny w Białymstoku.