Ostatni przypadek zgłoszony Komendzie Miejskiej Policji w Ostrołęce to kolejny, bolesny dowód na to, jak niebezpieczne potrafią być znajomości nawiązywane w internecie. Młody mieszkaniec regionu padł ofiarą szantażu, po tym jak nieznajomej osobie przesłał swoje intymne nagranie. To zdarzenie jest poważnym sygnałem ostrzegawczym dla wszystkich użytkowników sieci: co raz trafi do internetu, przestaje być wyłącznie naszą własnością.
Jak działa oszustwo? Schemat jest często ten sam
Z relacji poszkodowanego mężczyzny wynika, że skontaktowała się z nim kobieta za pośrednictwem popularnego komunikatora. Początkowo niewinna rozmowa, oparta na zdobywaniu zaufania, szybko przerodziła się w coś więcej. Kobieta namówiła ofiarę do stworzenia i przesłania nagrania o charakterze intymnym.
Mężczyzna otrzymał wiadomość z żądaniem zapłaty. Groźba była jasna: jeśli nie przeleje pieniędzy, nagranie zostanie natychmiast opublikowane w sieci. W panice i obawie przed kompromitacją, ofiara przelała wymaganą kwotę (w tym przypadku 200 zł). Dopiero potem, gdy uświadomił sobie, że padł ofiarą szantażu, zdecydował się zgłosić sprawę policji.
Zasada ograniczonego zaufania - najważniejsza lekcja
Ten incydent to mocne przypomnienie o elementarnej zasadzie bezpieczeństwa w internecie: zasadzie ograniczonego zaufania. Po drugiej stronie monitora może znajdować się każdy - niekoniecznie osoba, za którą się podaje. Cyberprzestępcy doskonale wiedzą, jak manipulować emocjami i wykorzystywać samotność czy ufność, by zdobyć kompromitujące materiały.
To nigdy nie ginie!
Musimy mieć świadomość, że raz opublikowane zdjęcie lub nagranie (nawet wysłane w prywatnej wiadomości) może być kopiowane, udostępniane i bardzo trudne, a często niemożliwe do całkowitego usunięcia z internetu. Może to mieć długotrwałe i bolesne konsekwencje w życiu osobistym, zawodowym i społecznym.
Nie wysyłaj intymnych treści!
Nigdy nie należy wysyłać swojego wizerunku, a zwłaszcza materiałów o charakterze intymnym, osobom poznanym w sieci.
Twoja prywatność to twoje bezpieczeństwo.