Ponad 100 lat temu Ostrołękę opanowało szaleństwo poszukiwania skarbów. Przodkowie wielu z nas osobiście chwycili wtedy za łopaty, licząc na to, że los uśmiechnie się właśnie do nich.
W 1921 roku Ostrołękę zalała... gorączka złota. Gazety opisywały wówczas, jak to jeden z byłych rosyjskich żołnierzy miał powiedzieć księdzu o tym, że w czasie odwrotu przed Niemcami jego pułk zakopał złoto warte 100 tysięcy rubli.
No i się zaczęło.
Miejscowa policja wszczęła wówczas poszukiwania "złotego cielca", a do poszukiwań ruszyli też zwykli mieszkańcy. Mimo zimowej aury, chwycili za łopaty, by poszukiwać skarbu.
Wzdłuż i wszerz trwało wielkie kopanie, a żołnierz nie potrafił sprecyzować, gdzie niby ten skarb ma być zakopany. W gazetach pojawiła się sugestia, że być może wojak zmyślił sobie tą historię, ale nawet jeśli - to sama nadzieja dawała sporo szczęścia miejscowym.
"A może właściciel gruntu rozkopywanego chce sobie w ten dowcipny sposób oszczędzić kosztów orania i kopania ziem pod uprawę pszeniczki lub ziemniaków?" - zastanawiano się w "Kurjerze Częstochowskim" z 18 grudnia 1921 r.