Do nietypowego zdarzenia drogowego doszło w nocy ze środy na czwartek na drodze krajowej nr 53 w pobliżu miejscowości Dylewo. Samochód osobowy, z niewyjaśnionych początkowo przyczyn, nagle zjechał z jezdni i zakończył podróż w przydrożnym rowie. Wyjaśnienia, które 25-letni kierowca złożył policjantom, zaskoczyły funkcjonariuszy.
Scena, którą służby ratunkowe zastały na 111 kilometrze trasy w stronę Ostrołęki, mogła sugerować poważny wypadek. Na miejscu policjanci potwierdzili, że auto osobowe znajduje się poza pasem drogowym. Szybko jednak okazało się, że finał tej historii jest znacznie szczęśliwszy, niż można było przypuszczać.
Za kierownicą siedział 25-letni mężczyzna, który nie odniósł żadnych obrażeń. Rutynowe badanie alkomatem wykazało, że był całkowicie trzeźwy. Skoro więc nie wchodziła w grę brawura, nadmierna prędkość ani alkohol, co sprawiło, że młody kierowca w środku nocy stracił panowanie nad pojazdem?
Zaskakująca przyczyna wypadku
Dopiero w trakcie rozmowy z policjantami prawda wyszła na jaw, rzucając nowe światło na całe zdarzenie. Mężczyzna wyjaśnił, że jego gwałtowna reakcja i nagły zjazd na pobocze były spowodowane... pojawieniem się kota na drodze. Według jego relacji, zwierzę niespodziewanie wtargnęło na jezdnię, a on odruchowo próbował je za wszelką cenę ominąć. Gwałtowny manewr skrętu doprowadził jednak do utraty kontroli nad autem i wjechania do rowu.
Szczęśliwie, nocny incydent spod Dylewa zakończył się jedynie na strachu i uszkodzonym samochodzie. Stanowi on jednak doskonałą przestrogę, że na drodze największym zagrożeniem bywa niekiedy chwila nieuwagi i instynktowna reakcja, która zamiast ratować, prowadzi do jeszcze większego niebezpieczeństwa.