Marcin M., który jest podejrzanym w śledztwie dotyczącym spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu, której następstwem jest śmierć Janusza P., opuści areszt po wpłaceniu poręczenia majątkowego. Tak zdecydował sąd drugiej instancji, zmieniając pierwsze postanowienie w sprawie aresztu.
Do zdarzenia doszło 14 maja w rejonie sklepu "ABC" w Dzbeninie. Miało tam dość do pobicia mężczyzny - nieprzytomny Janusz P. trafił do szpitala w Ostrołęce z raną tłuczoną głowy, jak stwierdzono na miejscu - był w stanie upojenia alkoholowego. Przyjęto go na SOR w ostrołęckim szpitalu, a tego samego dnia wieczorem wypisano go z powodu braku podstaw do hospitalizacji. Mężczyźnie kazano zgłosić się za kilka dni do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej na zdjęcie szwów.
Tyle, że mężczyzna nie dożył wizyty u lekarza. Zmarł u siebie w domu. U Janusza P. stwierdzono perforację jelita, co miało doprowadzić do zapalenia otrzewnej, a w konsekwencji - do wstrząsu skutkującego śmiercią.
Zarzuty spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć człowieka, usłyszał Marcin M. Nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił złożenia wyjaśnień. Prokuratura informowała, że grozi mu kara pozbawienia wolności od lat 5, kara 25 lat pozbawienia wolności albo nawet dożywocie. Sąd Rejonowy zastosował tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy.
Ta decyzja jest już jednak nieaktualna. Sąd Okręgowy w Ostrołęce, rozpatrując zażalenie obrońcy podejrzanego na decyzję o tymczasowym areszcie, zmienił postanowienie - wskazując, że tymczasowe aresztowanie ulegnie zmianie, jeżeli do 6 czerwca zostanie wpłacone 30 tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Wówczas Marcina M. obowiązywać będzie dozór policji dwa razy w tygodniu połączony z zakazem opuszczania kraju i zatrzymaniem paszportu (lub zakazem jego wydania), jak również zakazem kontaktowania się ze świadkami w sprawie.
Do prokuratury niewątpliwie będzie należeć wyjaśnienie, kiedy powstały obrażenia, które skutkowały śmiercią pokrzywdzonego i czy doszło do nich już w trakcie pobicia przed sklepem, czy po opuszczeniu szpitala przez Janusza P. Od tego zależeć może, w jakim kierunku rozwinie się śledztwo.