eOstroleka.pl
Ostrołęka, HISTORIA

Walka o wolność w stanie wojennym. Jak mieszkańcy regionu ostrołęckiego stawiali opór reżimowi

REKLAMA
zdjecie 2684
zdjecie 2684
REKLAMA
zdjecie 2684
zdjecie 2684
Posłuchaj

W cieniu represji stanu wojennego mieszkańcy województwa ostrołęckiego nie poddali się. Ulotki, anonimowe listy i tajne działania – tak wyglądał opór wobec komunistycznej władzy. Służby PRL inwigilowały, przeszukiwały i aresztowały, ale nie zdołały złamać ducha walczących o wolność.

Czerwiec 1982 roku. W Ostrołęce, Makowie Mazowieckim i Kadzidle na ulicach, przystankach i słupach ogłoszeniowych pojawiają się tajemnicze ulotki. "Wydanie wojenne" – sygnowane przez Solidarność. W artykułach o wymownych tytułach "Żywią i bronią" oraz "Mały przegląd historii PRL" autorzy bezkompromisowo krytykują ustrój, ZSRR oraz działalność najwyższych władz państwowych. Dla komunistycznych służb to materiały "szkalujące", dla zwykłych ludzi – dowód, że opór trwa.

Dotarliśmy do dokumentów, które ukazują rzeczywistość tamtych, niewątpliwie trudnych, czasów w naszym regionie.

Opór rozlewał się

W ciągu zaledwie tygodnia, między 6 a 13 czerwca, na terenie trzech miast ujawniono 23 egzemplarze nielegalnych wydawnictw. Reakcja władz była natychmiastowa i brutalna. Prokurator Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Warszawie zlecił Wydziałowi Śledczemu Milicji Obywatelskiej w Ostrołęce wszczęcie śledztwa na podstawie dekretu o stanie wojennym. Tak narodziła się sprawa operacyjnego rozpoznania o kryptonimie "Kontynuatorzy".

Ale to był dopiero początek. 2 maja 1982 roku w Przasnyszu znaleziono 48 ulotek nawołujących Polaków do budowania jedności narodu, domagających się zniesienia stanu wojennego i przeprowadzenia wolnych wyborów. U dołu widniał podpis: NSZZ Solidarność Region Mazowsze.

Kolejne dni przyniosły lawinę kolejnych akcji. 13 maja na terenie gmin Czerwonka, Rzewnie i Różan pojawiły się ulotki określane przez służby komunistyczne jako materiały "o treści antypaństwowej". 6 czerwca pracownica zlewni mleka w gminie Kadzidło odkryła dwie ulotki przyklejone na drzwiach budynku. Pięć dni później, 11 czerwca, w Makowie Mazowieckim ujawniono rozrzucone odezwy skierowane bezpośrednio do funkcjonariuszy MO i SB oraz sędziów.

13 czerwca w parku w Ostrołęce znaleziono prawdziwą bibliotekę oporu – 34 egzemplarze odezw oraz 25 sztuk ulotek zatytułowanych "Krótki rys historyczny Polski". Każda z nich była aktem odwagi w czasach, gdy za posiadanie takich materiałów groziły wyroki.

17 sierpnia 1982 roku na przystanku PKS w Dylewie pojawiła się większa ilość ulotek z hasłem, które stało się hymnem podziemnej Solidarności: "Uwaga! Solidarność żyje, walczy, zwycięża. Walcz razem z nami". Następnego dnia identyczne ulotki ujawniono w Ostrowi Mazowieckiej oraz Makowie Mazowieckim.

26 sierpnia w Płoniawach doszło do innego rodzaju akcji – cztery ulotki zostały wyrzucone z czerwonego malucha. Identyczne materiały znaleziono przy przystankach w Podosiu, Szczeglinie Nowym i Zamościu. Służby szybko ustaliły, że takim samochodem dysponuje aktywny działacz Solidarności z Budzyna-Lipnik. W notatkach milicyjnych pojawiła się także wzmianka o czerwonym dużym fiacie taxi, z którego rzekomo także rozrzucano ulotki.

30 sierpnia pracownicy Gminnej Spółdzielni w Kadzidle znaleźli kolejne egzemplarze "Wydania wojennego" z pieczątką Solidarności. W nocy z 1 na 2 września odkryto 100 sztuk ulotek z jednoznacznym przekazem: "Żądamy uwolnienia Wałęsy, żądamy zwolnienia internowanych, aresztowanych, żądamy zniesienia stanu wojennego". Dodatkowo znaleziono 50 sztuk innych ulotek podpisanych przez Solidarność. 28 września na słupie telefonicznym przed sklepem w Rzekuniu ktoś przypiął kartkę z lapidarnym, ale wymownym hasłem: "Precz z partią".

Anonimowe przesyłki – odwaga na poczcie

Równolegle z akcją ulotkową rozwijała się inna forma oporu – anonimowe przesyłki kierowane wprost do przedstawicieli władzy. 12 czerwca 1982 roku Wojewódzki Urząd Cenzury w Ostrołęce otrzymał przesyłkę adresowaną do Komendanta Wojewódzkiego Milicji Obywatelskiej. W kopercie znajdowała się ulotka nawołująca pracowników aparatu partyjnego, funkcjonariuszy MO i SB, prokuratorów, sędziów, wojewodów i komisarzy wojskowych do ignorowania poleceń przełożonych, niestosowania drakońskich środków oraz składania dymisji.

24 sierpnia na poczcie w Krzynowłodze Wielkiej nadano jednorazowo 19 przesyłek zawierających identyczne odezwy. Adresatami byli sekretarze PZPR, naczelnicy gmin i komendanci w Baranowie, Krasnosielcu, Jednorożcu, Myszyńcu, Rozogach, Kadzidle i Krzynowłodze Małej. Dzień później w Ciechanowie nadano podobną przesyłkę do komendanta posterunku MO w Goworowie.

Treść listów była przejmująca:

"Opamiętajcie się! Jesteście bezwolnym i ślepym narzędziem terroru wobec swoich braci Polaków w rękach zdrajców zaprzedanych Moskwie. Opamiętajcie się i nie bądźcie katami! Historia wam tego nie zapomni, a naród nie wybaczy. Nie wykonujcie ślepo rozkazów, nie stosujcie drakońskich środków, podajcie się do dymisji, zwalniajcie się z zajmowanych stanowisk. Liczcie się z własnym sumieniem i miejcie na uwadze krzywdę wyrządzoną waszym braciom. Krzywda ludzka woła o pomstę do nieba! Życzliwy wam naród".

Reakcja służb na falę anonimowych przesyłek graniczyła z paranoją. Sprawdzano nauczycieli dojeżdżających do pracy, przeprowadzano rozmowy z dyrektorami szkół, inwigilowano rolniczą spółdzielnię produkcyjną. Ale to nic nie pomogło. 30 i 31 sierpnia w Przasnyszu oraz Ostrowi Mazowieckiej nadano kilkadziesiąt kolejnych przesyłek do komendantów posterunków MO w Somiance, Lubotyniu, Czerwinie, Rzekuniu, Troszynie i Czerwonce.

Komendant posterunku w Rzekuniu w notatce służbowej określił je jako "jednakowej treści odbite na powielaczu paszkwile pod naszym adresem". Jako potencjalnych nadawców służby wskazywały dwóch mieszkańców gminy Czerwin, którzy aktywnie działali w Solidarności.

Inwigilacja na miarę państwa policyjnego

15 czerwca 1982 roku Wydział III Komendy Wojewódzkiej MO w Ostrołęce oficjalnie założył sprawę operacyjnego rozpoznania "Kontynuatorzy". Śledztwo podzielono na dwa wątki – ulotki i przesyłki.

Z operacyjnych informacji wynikało, że rozpowszechnianiem ulotek mógł zajmować się jeden z aktywnych działaczy Solidarności z Ostrołęki, założyciel kół gminnych. Jeden ze świadków zeznał, że to właśnie ten działacz proponował mu kolportowanie ulotek na terenie gminy Łyse. U mężczyzny przeprowadzono przeszukanie mieszkania, lecz nic nie znaleziono. Mimo braku dowodów zatrzymano go w areszcie.

Przesyłki badano metodami kryminalistycznymi – sprawdzano, czy pod znaczkiem i na złączu koperty znajduje się ślina ludzka, próbowano ustalić grupę krwi i płeć osoby klejącej znaczek. Zbierano odciski palców. Od 12 czerwca do 31 sierpnia 1982 roku na terenie województwa ostrołęckiego wysłano łącznie 78 anonimowych przesyłek. Nadane zostały one w siedmiu urzędach pocztowych, a ich teksty pisane były na tej samej maszynie do pisania.

Sieć tajnych współpracowników

We wrześniu 1982 roku w akcję włączył się tajny współpracownik o pseudonimie "Andrzej". Rzucił on podejrzenie na mieszkańca Rzekunia, posiadającego czerwonego malucha i często wyjeżdżającego w teren. Był działaczem Solidarności, a w miejscu pracy miał rzekomo mieć dostęp do powielacza i kopiarki fotograficznej.

"Andrzej" najwyraźniej pracował razem z obserwowaną osobą, bo w tajnym wyciągu wskazał, że przeprowadził kontrolę jego biurka. Klucz wziął pod pretekstem pożyczenia koperty, co nie wzbudziło podejrzeń współpracowników. Nie znalazł jednak niczego, co mogło by zainteresować służby.

Inny kontakt operacyjny o pseudonimie "Janusz" 14 czerwca 1982 roku przekazał służbom informacje z uroczystości Bożego Ciała w Kadzidle. Doniósł, że byli tam działacze Solidarności z Ostrołęki, w tym znany w regionie lekarz. Spekulował, czy pojawili się tylko po to, aby obejrzeć procesję w strojach kurpiowskich, czy może umówili się na tajne spotkanie. "Janusz" rozmawiał też z działaczami Solidarności w Kadzidle, próbując wydobyć informacje o kolportowanych ulotkach. Zbyli go, twierdząc, że musiał je kolportować ktoś obcy, bo nic o tym nie wiedzą.

2 września 1982 roku tajny współpracownik o pseudonimie "Lis" zrelacjonował rozmowę z działaczem Solidarności. Opozycjonista skarżył się, że nie może znaleźć pracy, ale – jak twierdził – "woli zdechnąć w kraju niż wyjechać". Był przekonany, że jest ciągle obserwowany przez UB.

Absurd totalitaryzmu nie oszczędził nawet dzieci

22 sierpnia 1982 roku powstała notatka służbowa jednego z ostrołęckich milicjantów, która doskonale obrazuje absurd tamtych czasów. Do jego córki przyszedł 13-letni kolega z ulotkami Solidarności. Powiedział, że znalazł je na ulicy. Rodzice dziewczyny zabrali chłopcu ulotki, a ponieważ ojciec był funkcjonariuszem MO, ruszyło formalne postępowanie. Uczeń Szkoły Podstawowej nr 1 został przesłuchany przez milicję.

Z kolei 5 września milicjant z Ostrołęki sporządził notatkę służbową o napisach przy ulicy Traugutta po prawej stronie w kierunku Wojciechowic, które wiązano z Solidarnością. To nie koniec, bo 17 września w Żebrach Perosach pracownik zakładów mięsnych, który wraz z kolegami wybrał się zorganizowanym autokarem na grzyby, znalazł w lesie dużą ilość ulotek. Gdy jeden z pracowników zapytał mieszkankę wsi, skąd tyle materiałów, ta zbyła go dowcipną odpowiedzią, że rozrzucono je z helikoptera.

Klęska służb

Mimo zaangażowania ogromnego aparatu represji, przeszukań mieszkań, inwigilacji, wykorzystania tajnych współpracowników oraz zaawansowanych metod kryminalistycznych, komunistyczne służby poniosły całkowitą klęskę. Dalsze czynności nie dostarczyły dowodów na "nielegalną działalność" podejrzewanych działaczy.

8 listopada 1982 roku prokuratura garnizonowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie ulotek wobec niewykrycia sprawców przestępstwa. Również w przypadku anonimowych przesyłek służby nie zdołały ustalić autorów. 22 marca 1983 roku zakończono prowadzenie sprawy operacyjnej "Kontynuatorzy".

Paradoksalnie, mimo umorzenia sprawy, 7 marca 1983 roku – na dwa tygodnie przed jej oficjalnym zamknięciem – jednemu z działaczy Solidarności, którego podejrzewano o "produkcję i kolportaż nielegalnej literatury", postawiono zarzuty. To pokazuje desperację władz, które nie mogąc udowodnić winy, starały się zastraszać i nękać opozycjonistów.

Cena wolności

Władze komunistyczne, mimo całego aparatu represji, nie zdołały złamać ducha oporu ani wykryć wszystkich zaangażowanych w podziemną działalność. Ulotki i anonimowe listy krążyły po regionie ostrołęckim przez całe lato i jesień 1982 roku w stanie wojennym, przypominając ludziom, że Solidarność żyje, walczy i zwycięża.

Ale wielu z tych odważnych ludzi płaciło za swoją działalność wielką cenę. Aresztowania, przeszukania, utrata pracy, ciągła inwigilacja, życie w strachu o siebie i swoich bliskich – to był codzienny los działaczy opozycji. Niektórzy spędzili miesiące w aresztach mimo braku dowodów winy. Ich rodziny były szykanowane, dzieci nękane w szkołach, a oni sami wykluczeni z normalnego życia społecznego i zawodowego.

Historia regionu ostrołęckiego w stanie wojennym to opowieść o zwykłych ludziach, którzy w najciemniejszych czasach znaleźli w sobie odwagę, by powiedzieć "nie" totalitaryzmowi. To historia o sile słowa pisanego, o determinacji i wierze w lepszą przyszłość. To wreszcie przypomnienie, że wolność nigdy nie jest dana raz na zawsze – trzeba o nią walczyć, czasem płacąc najwyższą cenę.

Wasze opinie

STOP HEJT. Twoje zdanie jest ważne, ale nie może ranić innych.
Zastanów się, zanim dodasz komentarz
~ja, 14:18 01-10-2025,   78%
Co to za bzdety w dziale "Historia"? Nie pada ani jedno nazwisko, żadnej weryfikacji faktów, ot przepisanie jakichś protokołów, niekoniecznie prawdziwych, być może napisanych na pałę, żeby wykazać że coś się robiło. Donosiciele mają swoje imiona i nazwiska, milicjanci też działali oficjalnie i pod nazwiskiem. Tu kompletna anonimizacja zarówno antybohaterów jak i bohaterów tamtych czasów. Zwykłe dyrdymały.
odpowiedz   •   oceń :     •   zgłoś
~Jan, 14:21 01-10-2025,   13%
@~ja To nie czytaj
odpowiedz   •   oceń :     •   zgłoś
~Ferdousi, 14:44 01-10-2025,   70%
Taa-"strasznie walczyli" z komuną ( której w Polsce tak naprawdę nie było.No może żydokomuna to była) a później sobie budowali domy na ul.Komisji Edukacji Narodowej. Stan wojenn nie był taki straszny jak go malują. Specjalnie niektórzy starali się dostać do więzienia, później wychodzi  za jakieś 2 miesiące i mieli statut "kombatanta" i dostawali sowite paczki żywnościowe od kościoła. A żołnierze w stanie wojennym to byli prawie jak bracia. JA BARDZIEJ BOJĘ SIĘ DZISIEJSZEJ POLICJI NIŻ ŻOŁNIERZY KTÓRZY BYLI NA ULICACH W STANIE WOJENNYM. Dzisiejszą policje to nie wiem kto szkoli? Mossad? Służby ukraińskie?  
odpowiedz   •   oceń :     •   zgłoś
~con Donek do Wronek, 16:08 01-10-2025,   28%
@~Ferdousi Twój stary był milicjantem? Partyjniakiem z PZPRu? Czy PO prostu jesteś młody szczyl? ...bo ja pamiętam te czasy i nie daj Boże żeby wróciły . A patrząc na to co wyrabia banda rudego folksdojcza..to one wracają!!!
odpowiedz   •   oceń :     •   zgłoś
~Ferdousi, 15:42 01-10-2025,   86%
Taa. A Frasyniuk po tej "ciężkiej" walce z komuną flote ciężarówek sobie kupił. Ciekawe skąd miał pieniądze na to? Mamusia dała? Aha.Już był taki co mu "mamusia dała". We filmie "Wielka Majówka" bodajże.
odpowiedz   •   oceń :     •   zgłoś
~POtozło, 16:10 01-10-2025,   47%
@~Ferdousi On jak TW Bolek czy rudy folksdojcz, dogadał się z komuchami i założyli POstKOmunę.
odpowiedz   •   oceń :     •   zgłoś
~rolnik, 16:45 01-10-2025,   50%
tam na polu stoi krowa cierpi bo już pełna mleka
niegnie do niej maciejowa drogą jedzie dyskoteka
jadą jadą chłopcy radarowcy
niebieska czapeczka przy boku pałeczka
odpowiedz   •   oceń :     •   zgłoś
Serwis eOstroleka.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Kalendarz imprez
październik 2025
PnWtŚrCzPtSoNd
 29  30 dk1 dk2 dk3 dk4 dk5
dk6 dk7 dk8 dk9 dk10 dk11 dk12
 13  14 dk15 dk16  17 dk18 dk19
 20  21 dk22  23  24  25  26
 27  28 dk29  30  31  1  2
×