W piątkowe popołudnie w Ostrołęce na głównych arteriach miasta można było spotkać wzmożone patrole policji. Funkcjonariusze w kamizelkach odblaskowych zatrzymywali do kontroli użytkowników elektrycznych jednośladów. Była to część szerzej zakrojonej akcji, która — jak zapowiadają mundurowi — potrwa do końca sezonu.
Na briefingu prasowym, który odbył się w trakcie działań, przedstawiciele ostrołęckiej komendy wyjaśnili cel akcji. Naczelnik wydziału ruchu drogowego oraz rzecznik prasowy podkreślali, że kontrole były ukierunkowane na użytkowników hulajnóg elektrycznych i rowerów wspomaganych silnikiem. Sprawdzano stan trzeźwości kierujących, ich uprawnienia, a także stan techniczny pojazdów. Policjanci zwracali również uwagę na ewentualne modyfikacje, np. zdejmowanie blokad prędkości.
— Niestety wiele osób traktuje hulajnogi i rowery elektryczne jak zabawki. Tymczasem użytkowane w sposób nieodpowiedzialny, mogą stanowić ogromne zagrożenie — mówił nadkomisarz Tomasz Żerański. — Kontrolujemy prędkość, trzeźwość, stan techniczny, ale także dokumenty. Często zdarza się, że rodzice kupują dzieciom tego typu pojazdy, nie sprawdzając, czy młodzi mają prawo poruszać się nimi po drogach publicznych.
Policjanci przypomnieli przy tej okazji obowiązujące przepisy: dziecko poniżej 10. roku życia nie może w ogóle korzystać z hulajnogi czy roweru elektrycznego na drodze publicznej. Starsi muszą mieć kartę rowerową lub odpowiednie prawo jazdy (AM, A1, B1 lub T).
Efekty piątkowej akcji były szybkie i wymierne — w ciągu kilkudziesięciu minut ukarano kilkanaście osób. Najbardziej nietypowy incydent miał jednak miejsce jeszcze przed rozpoczęciem briefingu, gdy naczelnik drogówki zauważył dziwne zachowanie jednego z rowerzystów. O tym zdarzeniu pisaliśmy w osobnym materiale.