Na Komisję Administracji i Cyfryzacji zaproszeni byli przedstawiciele KRRiT oraz minister Michał Boni. Ten drugi w ogóle nie pojawił się na posiedzeniu komisji, a członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wyszli z jej posiedzenia po kilku pytaniach zadanych przez posłów i gości.
- Opuszczenie sali posiedzenia nastąpiło po szeregu pytań dotyczących procesu przyznawania kolejnych miejsc na multipleksie cyfrowym – mówi Adam Rogacki, wiceprzewodniczący Komisji Administracji i Cyfryzacji. Posłowie pytali m. in. o to czy planuje się, żeby w konkursie na miejsce dla stacji religijnej wystartowała inna telewizja niż Telewizja Trwam (pytał Artur Górski) oraz czy rada weźmie pod uwagę społeczny głos, który domaga się przyznania koncesji konkretnej telewizji – TV Trwam (pytał Jan Dziedziczak). Po tych pytaniach kolejni członkowie KRRiTV zaczęli opuszczać posiedzenie zarzucając, że ma ono charakter lobbingu na rzecz jednej ze stacji. Pierwszy wyszedł Witold Graboś, później posiedzenie opuścił Krzysztof Luft. Jako ostatni wyszedł Jan Dworak, który prawdopodobnie mógł w ten sposób złamać przepisy prawa i zasady konstytucyjne wiążące się z pełnieniem funkcji przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Pytania o procedury konkursowe zadawali także przedstawiciele fundacji Lux Veritatis, właściciela Tadeusz Rydzyk zainteresowanej uczestnictwem w konkursie na miejsce na multipleksie cyfrowym. O. Tadeusz Rydzyk pytał o zasady tolerancji i dialogu ekumenicznego, które zostały zapisane w procedurze przyznawania koncesji. Według twórcy Radia Maryja i Telewizji Trwam nie wiadomo, kto będzie odpowiadał za sposób rozumienia tych zasad, a od tego zależy decyzja Krajowej Rady w sprawie przyznania miejsca na MUX-1.
- Będziemy starali się ponownie zaprosić przedstawicieli KRRiTV na posiedzenie naszej komisji – mówi Adam Rogacki z Prawa i Sprawiedliwości, pełniący funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Administracji i Cyfryzacji.
Telewizja Trwam od wielu miesięcy stara się o miejsce na multipleksie cyfrowym. Wszystko wskazuje, że w poprzednim konkursie była ona dyskryminowana i nie otrzymała koncesji, mimo że jej wniosek był o wiele lepiej przygotowany niż w przypadku spółek, które ostatecznie taką koncesje otrzymały.