Robert D., który w wigilię Bożego Narodzenia 2024 r. miał zaatakować swoją matkę i zadać jej obrażenia, m.in. śrubokrętem, został skazany na 11 lat i 2 miesiące więzienia.
W toku śledztwa ustalono, że 24 grudnia 2024r. w godzinach wczesnoporannych doszło do awantury rodzinnej w miejscowości Kruki, którą wywołał Robert D.
"Kiedy był razem w matką, nagle zaczął być agresywny. Ściągnął pokrzywdzonej kurtkę, popychał ją, szarpał kobietę za ubranie. Kiedy kobieta upadła na podłogę, zaczął uderzać pięściami po twarzy i tułowiu, kopał po całym ciele. Zofia D. nadal leżała na plecach. Syn usiadł na matkę i wielokrotnie uderzył ją grotem śrubokręta w klatkę piersiową. Pokrzywdzona próbowała wyrwać się. Przekręciła na brzuch. Syn chwycił ją za głowę, odciągnął do tyłu i zaczął pięścią bić matkę po twarzy. Zofia D. krzyczała do syna, by ją zostawił. Głośne krzyki obudziły śpiącego Ryszarda D. Wtedy syn zostawił zakrwawioną matkę i zaatakował ojca, który chciał zadzwonić po policję. Ojcu udało się zamknąć w pokoju i zawiadomić służby. Matka uciekła do łazienki. Funkcjonariusze policji zatrzymali Roberta D. i osadzili w policyjnej izbie zatrzymań. Pokrzywdzonym udzielono pomocy medycznej. Zofia D. doznała obrażeń ciała w postaci, m.in. złamania kilku kości, pęknięcia nerki, obrzęku i podbiegnięć krwawych głowy" - informowała prokurator Elżbieta Edyta Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce, wskazując:
Podczas kilkukrotnego przesłuchania w charakterze podejrzanego, Robert D. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw i złożył wyjaśnienia. Są one sprzeczne ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym. Z przeprowadzonych badań sądowo – psychiatrycznych wynika, że w czasie popełnienia wszystkich zarzucanych mu przestępstw, oskarżony miał znacznie ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem [art. 31 §2 k.k.]. Przez cały okres trwania śledztwa wobec Roberta D. stosowane było tymczasowe aresztowanie. W przeszłości Robert D. był dwukrotnie karany za znęcanie nad matką. Nadto za naruszenie sądowych zakazów kontaktowania się za matką i zbliżania się do niej oraz za przestępstwa narkotykowe.
Wyrok: 11 lat i 2 miesiące więzienia
Dziś Sąd Okręgowy wydał wyrok w tej sprawie - uznał Roberta D. za winnego zarzucanych mu czynów, wymierzając mu karę łączną na karę 11 lat i 2 miesięcy więzienia. Orzekł też o umieszczeniu oskarżonego w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Wydatki przejęto na rachunek skarbu państwa.
Z ustaleń sądu wynika, że w wigilię Bożego Narodzenia, 24 grudnia 2024 r., oskarżony zaatakował swoją matkę, przewrócił ją, bił i kopał, także w głowę i klatkę piersiową, a także zadawał jej ciosy grotem śrubokręta. Stało się tak, choć w ogóle nie powinien przebywać w domu, gdyż miał prawomocny zakaz zbliżania się i nakaz opuszczenia lokalu zajmowanego wspólnie z matką. Atak usłyszał ojciec pokrzywdzonego i także został zaatakowany, w tym czasie matce Roberta D. udało się zamknąć w łazience, gdzie czekała na pomoc. Z uwagi na intensywność stosowanej przemocy, gdyby nie interwencja ojca Roberta D., cała sytuacja mogłaby skończyć się tragicznie.
Oskarżony z uwagi na swoją chorobę znajdował się w stanie, który ograniczał w stopniu znacznym zdolność rozpoznania czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Ale sąd nie zdecydował się na nadzwyczajne złagodzenie kary, bo oskarżony mógłby kontrolować swoje postępowanie, gdyby regularnie przyjmował leki - lecz zaniechał ich przyjmowania, bo twierdził, że źle na niego wpływały.
Prokuratura wnioskowała o karę 12 lat więzienia. Sąd orzekając karę 11 lat i 2 miesięcy pozbawienia wolności orzekł środek zabezpieczający w postaci pobytu w zamkniętym zakładzie leczniczym, twierdząc, że oskarżonego należy leczyć. Wyrok jest nieprawomocny.
Oskarżony ze spokojem przyjął treść wyroku, jaki odczytywał sędzia Artur Bobiński. W czasie jego uzasadniania przeglądał kartki z odręcznymi notatkami. - Oskarżony nie zgadza się z ustaleniami faktycznymi poczynionymi przez sąd, w konsekwencji z wymiarem kary. Po uzyskaniu pisemnego uzasadnienia, prawdopodobnie złożona zostanie apelacja - powiedział nam po wyjściu z sali rozpraw obrońca oskarżonego, adwokat Kamil Pieńkowski.