Sąd Apelacyjny w Białymstoku rozpatrzył w czwartek apelację w jednej z najgłośniejszych spraw kryminalnych regionu ostatnich lat. Maria G., skazana przez Sąd Okręgowy w Ostrołęce na 10 lat więzienia za pomocnictwo w zabójstwie męża, walczy o zmianę wyroku. Orzeczenie sądu drugiej instancji zostanie ogłoszone na początku listopada.
Historia tej sprawy sięga września 2007 roku, kiedy to Sławomir G. z Kadzidła miał wrócić z pracy w Warszawie do domu. Koledzy odwieźli go pod posesję – i tu ślad się urwał. Przez długie lata mężczyzna figurował jako osoba zaginiona, a jego żona twierdziła, że wyjechał za granicę.
Prawda wyszła na jaw dopiero w 2021 roku, gdy przeprowadzono badania DNA. Okazało się, że ciało wyłowione w 2008 roku z Jeziora Świętajno na Mazurach to właśnie zaginiony Sławomir G. Zwłoki były owinięte przewodem elektrycznym i obciążone metalowymi rurkami.
Zabójca skazany, żona przed sądem
W toku śledztwa ustalono, że zabójstwa dokonał kochanek Marii G. – Andrzej S. Mężczyzna zadawał ciosy pokrzywdzonemu metalową rurą i nożem, po czym wywiózł zwłoki nad jezioro i je utopił. Za swoją zbrodnię został prawomocnie skazany na 20 lat więzienia.
Sprawa Marii G. przechodziła przez sądy wielokrotnie. W marcu 2023 roku Sąd Okręgowy w Ostrołęce skazał ją na 3 lata i 6 miesięcy więzienia za utrudnianie śledztwa, zacieranie śladów i składanie fałszywych zeznań, jednak wtedy została uniewinniona od zarzutu pomocnictwa w zabójstwie.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku uchylił jednak tę część wyroku i sprawę przekazano do ponownego rozpoznania. To właśnie w ramach tego postępowania zapadł w październiku 2024 roku wyrok 10 lat więzienia za pomocnictwo w zabójstwie.
Telefon do kochanka
Maria G. została oskarżona o to, że 28 września 2007 roku, działając w zamiarze, aby Andrzej S. dokonał zabójstwa jej męża, ułatwiła mu popełnienie tej zbrodni poprzez telefoniczne przekazanie informacji o terminie powrotu Sławomira G. do domu.
Z materiału dowodowego wynika, że oskarżona od kilku lat pozostawała w relacji z Andrzejem S. W rozmowach z nim miała wielokrotnie twierdzić, że mąż znęca się nad nią i dziećmi. Pod wpływem tych relacji u mężczyzny wykształcił się zamiar "pozbycia się" męża oskarżonej. Jak zeznał Andrzej S., poinformował ją o swoim zamiarze, na co kobieta zareagowała bez emocji – ani go nie powstrzymywała, ani nie zachęcała.
W dniu zabójstwa Maria G. opuściła dom wraz z dziećmi i udała się do miejscowości oddalonej o kilka kilometrów, co – według sądu – również mogło mieć na celu ułatwienie sprawcy dokonania zbrodni.
Obrona: rola Marii G. była marginalna
Jak podaje Polskie Radio Białystok, obrońca oskarżonej, adwokat Marek Garwarski, wskazywał na rozprawie apelacyjnej, że romans Marii G. z Andrzejem S. trwał pół roku i był ukrywany.
– Świadczy to o tym, że wiedza dotycząca terminu powrotu była tak bardzo znana skazanemu, że trudno mówić, że coś więcej było potrzebne, żeby to zabójstwo zaplanować – argumentował obrońca.
Adwokat podkreślał także rutynowy charakter powrotów Sławomira G. do domu:
Wyjeżdżał w poniedziałek do pracy, wracał w piątek po południu. Zatem jaką szczególną wiedzę miałaby w tej sprawie skazanemu za zabójstwo przekazać?
Obrońca Marii G. twierdził przed sądem, że jej rola w całej sytuacji była marginalna, a kara jest rażąco surowa.
Prokurator wskazywał natomiast na szereg okoliczności świadczących o świadomym udziale Marii G. w zbrodni. W dniu zdarzenia oskarżona miała zabrać dzieci i wyjechać do miejscowości, w której mieszkała jej siostra, dodatkowo zamykając psa. Po popełnieniu zbrodni przez długi czas miała wprowadzać w błąd członków rodziny i organy ścigania, wskazując, że jej mąż wyjechał za granicę.
Wyrok w listopadzie
Wyrok pierwszej instancji to 10 lat więzienia dla Marii G. Teraz kolejne słowo należy do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. Na początku listopada poznamy ostateczne rozstrzygnięcie w tej głośnej sprawie, która przez lata pozostawała niewyjaśniona.



Sławomir (w środku) został zabity przez kochanka (z lewej) swojej żony (z prawej)








1
6
13
20